No i mamy nowe państwo w Europie. Jak na moje oko będą z tego kłopoty. Mam swoją opinię na ten temat, ale w takich sytuacjach nigdy nie można być niczego pewnym, trudno ocenić kto tak naprawdę ma rację. Jak to w życiu. Gdy dwie strony się kłócą żadna nie dostrzega, że obydwie w jakimś stopniu mają rację. W ten sposób na kompromis nie ma szans i brnie się dalej. Nie wiem, jak to się potoczy, tego nikt nie wie, ale myślę, że to dopiero zaczątek konfliktu, a nie jego rozwiązanie.
Tak, wypowiadam się na taki "światowy" temat, bo doszłam do wniosku, że koniec marnowania czasu na głupoty. Na jakieś rozmyślania o moich relacjach z otoczeniem. Na codzienne warowanie na MSN żeby porozmawiać z panem X czy panią Y. Na przejmowanie się czy każdy mój krok czasami kogoś nie urazi. Przede wszystkim chcę żyć w zgodzie ze sobą, z tym co ja chcę, nie wiecznie oglądać się dookoła i sprawdzać, czy ktoś mnie czasem nie potępi. Pora wrócić do dawnej siebie. Bo kiedyś to wszystko wiedziałam co się akurat na świecie dzieje. I czytałam trzy książki naraz. A potem nagle... Pustka. Ogarnęła mnie tutaj, w tym kraju. Nic mnie nie interesowało. Teraz jednak znów poczułam głód wiedzy i czytam i czytam, czytam jak tylko mam czas [czyli cały wieczór] i czuję się o wiele lepiej. W ostatnich miesiącach za dużo przejmowałam się opiniami ludzi. Wiosna idzie, pora na zmiany!!!
[no dobra. ja wiosnę może zobaczę w maju, ale liczy się symbol ;) ]