No i wróciłam cała i zdrowa z Rosji :D Oj chciałam zostać dłużej... Po takim czasie mieszkania w kraju, gdzie wszystko jest perfekcyjne do przesady, gdzie ludzie są małomówni i wiecznie spięci, taki wyjazd do Rosji, która kulturowo jest mi o wiele bliższa to tak jakby być bliżej domu. Zaznajomiłam się z przesympatyczną młodą Rosjanką, która opiekowała się naszym hostelem i spędzałam z nią większość czasu, zaskakując siebie samą, że ja jednak POTRAFIĘ dobrze rozmawiać po rosyjsku, jeśli muszę. Nauka nie poszła w las :p
Na zdjęciu - symbol petersburga, pomnik założyciela miasta cara Piotra I. Pamiętam podobne zdjęcie w sali nr 8 w liceum, gdzie miałam rosyjski, i jak trzeba było wkuwać na blachę rosyjskie nazwy zabytków tego miasta, i uczyć się zdań typu "izwinitje, kak dojechać na Newskij Prospekt" :[smiech] :[smiech] Nie sądziłam jednak, że tak szybko rzeczywiście mi się to wszystko przyda [choć nie oszukumy się, kto się przejmował rosyjskim w LO? ;) ]. Coś mnie na sentymenty wzieło, czasami z chęcią bym wróciła do tamtych czasów. No ale co by nie mówić, miasto jest przepiękne, i moja rosyjska znajoma nawet mi pokazała dom w którym "mieszkał" Raskolnikow, co oczywiście po raz kolejny przypomniało mi czasy liceum i te straszne lekcje polskiego, i moja fascynacja książką Dostojewskiego, i to jak nie potrafiłam nie żywić sympatii do Raskolnikowa chociaz był mordercą i świrem :[zakochany] Wiem wiem - zawsze miałam trochę nierówno pod sufitem.
Pozdrawiam :D