Pomyśl jak się czuje człowiek, który po otwarciu oczu czuje żal, że to się stało.
Pustka przepełnia Go całego. Funkcjonuje, ale nie żyje. Śmieje się, ale tego szczęścia nie czuje.
Uśmiecha się, mimo że nie chce. Wszystko aby nie pytano co się stało. Aby nie musiał znowu kłamać.
Istota, która nie lubi kłamać, a jednak musi robić to niemalże na każdym kroku, każdego dnia, w ciągu całego roku.
Osoba chcąca wybić się w górę, jednak nie może bo ma uwiązany przy nodze głaz, który ciągnie go w dół. Tym głazem
są wspomnienia. Jest on cięższy każdego dnia, a skrzydła podcinane z każdym wspomnieniem ich. Z czasem one znikną, a
wraz z nimi nadzieja, że kiedykolwiek nastąpi wybicie się w lot. Będzie sklejać je, jednak nie na długo. Rozpadną się na dobre.
A teraz pomyśl jak długo można tak wytrzymać. Krótko, prawda? No właśnie, ja ze sklejaniem swoich skrzydeł walcze bardzo długo.
Mam już dość. Chce żeby te połamane skrzydła zniknęły, a wraz z nimi ja.