Wiem, że Go tracę. Obawiam się, że to prawda. Za długo czekałam na powrót.
Za dużo nieprzespanych nocy. Za dużo błagań. Wszystkiego za dużo aby Go teraz stracić.
Chce zawalczyć chociaż o to. Zasmakowałam odrobiny szczęścia i, mimo że już zniknęła
chce mieć przy sobie osobę, dzięki której poczułam smak radości. Na myśl, że odejdzie i teraz
może już nie wrócić, tracę oddech, coś ściska mnie w środku z bólu, przed oczami wszystko się
rozmywa. Czuje strach, smutek, żal. Obwiniam się. Jednak to tylko myśl, a gdyby ona się urzeczywistniła?
To jest pewne- umarłabym.
Drogi G. nie odchodź.