Takie oto zdjęcie, gdyż podejżewam, że taką właśnie mam minę. Podejrzewam, bo się nie widzę, a podejrzewam, bo tak się czuję.
Właśnie Lubemu napisałam przed chwilą moje jakże głębokie przemyślenia. Mianowicie, uważam, że jeśli ktoś nie ma gwarancji, że będzie miał możliwość jeździć konno do końca swoich dni, lub do końca swoich chęci, powinien mieć odgórny zakaz zaczynania obcowania z jeździectwem. Tak uważam. Jeśli nie ma się pewności, że będzie można kontynuować przygody jeździeckiej i jeśli istnieje małe chociaż ryzyko, ze z końmi z jakichkolwiek przyczyn kontakt może być stracony, nie powinno się w ogóle tego zaczynać.
Oderwanie od tego zbyt mocno boli, rani bardzo.
Od zakończenia pracy przy koniach, tu w Gdyni, u Państwa JebnieciNaGloweRozpieszczajmySweCoreczkiBardziejAPracownikowGnojmyPsychicznieWkoncuPlacimyImKupeGeldu, kontakt z prawdziwym zwierzakiem miałam razy 3- w Zagórowie, jedyne kurwa mac 8 godzin jazdy pociagiem. Super, normalnie nacieszylam sie i na nastepny rok mam dosc koni, doprawdy :/ Nie da się tak zyc, nie da sie o tej milosci zapomniec.