Zeszłoroczne jesienne, na Elinie.
Jest mi źle, chociaż teoretycznie nie powinnam mieć powodów.
Mam przecież ludzi, których kocham, na których mi zależy (Jedna w Londynie, Jedna w Poznaniu, On w Gdyni), lubię swoje studia, lubię swoje życie, mam znajomych, których uwielbiam, jednak "czego wciąż mi brak...".
Jeżeli w najbliższym czasie nie znajdę miejsca, gdzie będę mogła jeździć ochujeje. Mówię Wam, znajdą mnie pewnego dnia w moim pokoju, leżącą na podłodze zakrwawioną, a wynik sekcji zwłok będzie brział "Ochujała z powodu braku styczności z jeździectwem".
A w ogóle rzucam palenie. Postanowiłam. Dzisiaj dzień 2. już, rzuca też mama i 2 z 3 palących osób, z którymi spędzam najwięcej czasu. Chciałam napisać, że ciekawe jak długo wytrzymam, ale nie! Mam zamiar wytrzymać na tyle długo, żeby być pewną, że nie będę paliła wcale już.