Pampampam.
Odsłona druga.
Marc się monologuje.
Uważa, że lepiej jest się monologować do komputera, niż do samego siebie.
Monologowanie do samego siebie naprawdę bywa nudne.
Szczerze mówiąc monologowanie przestało być podniecające wiele, ale to wiele czasu temu.
Marc tak uważa.
Szkoda tylko, że Marca uważanie nie jest uważane za uważne.
Marc wyję Rome i Nemurera i Zazę i wyję ogólnie.
Trochę niedobrze mu bo się nażarł nutelli.
Marc jest wulgarny, jego słownictwo sie prostaczy.
We wtorek chyba pojedzie sprobowac wymienic bileta.
Marc dziecko, dopiero dzięwiąty!
Pomyliło Ci się coś.
Śni Ci się.
Zawsze lubiłaś sny, pamiętasz?
Marc oszołomie, kłamiesz.
Dziewiętnasty?
Niedorzeczność.
Marcelu, na gacie Merlina, co z Tobą?
Jesteś jak ten jeż.
Zwijasz się w kulkę kretynie i myślisz, że kogoś przestraszysz?
Że pokłujesz?
Idioto.
Przejadą Cię, Twoje bebychy będą sztuką dla asfaltu.
Potem odsaczą Twoją krew.
Hieny zeżrą Cię do szpiku kości.
Bogowie!
Zimno tu.
Najlepszym lekarstwem jest sen?
W pizd! Nigdy nie lubiłam sięleczyć.
Marc, gocham Cię wiesz?
Ja Ciebie też Marc.
Dobrze, że choć Ty.
Zapomnij, zapomnij, kurwa, nie chcę.
transcendent tajm
nał