photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 31 MAJA 2010

Kurz, zamęt i śmierć

 

 

 

"Fragment Powieści o Dzikim Zachodzie

spod pióra Tobiasza J."

 

 

"Kurz, zamęt i śmierć"

 

 

 

 

Na przedmieściach zawsze panował spokój. Kilku rolników uprawiało ziemię nieopodal rzeki, w której odbijały się promienie ogromnego słońca palącego piasek skrzący się niczym złoty pył. Mój wierzchowiec pogubił w drodze kilka gwoździ mocujących podkowę, toteż z braku wszystkich haceli jego podkowa stukała podwójnie z każdym uderzeniem potężnej końskiej kończyny o popękaną ziemię. W miasteczku było kilku kowali, problem polegał na tym, że zostałbym niechybnie rozpoznany jako nieprzyjaciel i odesłany do celi co byłoby głupstwem gdyż miałem na celu wyciągnięcie z niej Docka...


Jest godzina 10:32, do miejscowego kowala przychodzi piękna kobieta imieniem Jennifer przyprowadza  wierzchowca celem podkucia go.  Stary kowal Max prowadzi konia do wnętrza stajni uśmiechając się przy tym do kobiety. W tym samym czasie wchodzę do saloonu z mym przyjacielem by wycisnąć od barmana szczegóły o tym gdzie trzymają więźnia mającego wkrótce zginąć, kosztuje mnie to sakwę złotych monet i 4 kolejki Tequili. Pół godziny później Jennifer zdobywa względy kilku stróżów prawa z którymi udaje się do saloonu, po drodze mijają mnie i mojego przyjaciela, kobiecie wypada z ręki sześć kart; dyskretnie nabijam rewolwer sześcioma kulami. Jesteśmy już przed posterunkiem, mocno ściskam w dłoni  rękojeść rewolweru z bizoniego poroża i jak zawsze biorę głęboki wdech powietrza, które jeszcze nie jest zmącone przez kurz i zamęt...


Czasami zdawało mi się, jak gdyby czas stawał w miejscu. Mogłem wtedy patrzeć na przerażone powykrzywiane twarze moich wrogów i ich wolne ślimacze ruchy, gdy sięgają po broń ale kiedy właśnie mieli uwolnić kulę z magazynku; moja właśnie wtedy trafiała ich w łeb, który rozbryzgiwał się niczym kokos którego rozgniata się butem. Czasami widoki były jeszcze bardziej drastyczne, jeśli na przykład któryś oberwał z dwururki mojego kompana to bywało, że jego flaki wyskakiwały z brzucha i zaczynały pełzać po podłodze jak gąsienice albo kiedy ich mózgi pękały jak prażona kukurydza z takim charakterystycznym pop. Nie żebyśmy byli psychiczne chorymi wariatami, miłującymi się w cierpieniu innych. Po prostu takie są realia zabijania, i wcale tego nie lubiłem; wręcz nienawidziłem niszczyć życia, gdyż wiedziałem jakie jest ważne. Czasami po porstu nie było wyboru. Tak, wybaczcie że popsułem ten sielankowy krajobraz pięknego spokojnego miasteczka na dzikim zachodzie w słoneczny poranek, ale to prawda; tak właśnie umiera człowiek. Nie jak na wyidealizowanych westernach, gdy dobry zastrzeli złego to tamten zwyczajnie upada z czerwoną plamką na koszuli jakby po prostu kładł się spać, nie moi drodzy, każdy ma flaki i mózg i to normalne że jak się rozwali obudowę to to całe towarzystwo ze środka wyskakuje.

 

 

 

 


Komentarze

monkeyinthejungle zapowiada sie swietna powiesc:) moze.... wyrezyserujesz ja i zagrasz głowna role^^ @~~
08/06/2010 20:41:23
zanieczyszczona i jeszcze jeden i jeszcze raz, sto laaat, stooo lat niech żyje nam, a kto? Wiadomo, ha.
04/06/2010 11:51:02
shitthappens Toooobiaaaaaaaszzzku! :D
04/06/2010 11:23:43
shitthappens ładna klata. :D
04/06/2010 1:13:42
zanieczyszczona No wiesz.. dziś byłam facetem. I miałam kaloryfer :P
01/06/2010 21:37:24
zanieczyszczona no to słabo.
01/06/2010 16:44:17
czikibuum i jakież dobre zdjęcie :D
31/05/2010 22:24:23
czikibuum ja nie zagłosuję.
dobre.... świetnie wyglądałby na filmie. z narratorem...
31/05/2010 22:23:58
zanieczyszczona Tobiasz, dzie masz kaloryfer? :P
31/05/2010 22:21:21
bejustlikeme Zagłosujesz?
http://www.swiatobrazu.pl/fotoblog/index.php?p=czytaj_blog&go=et3ttd7w
można dodawać ;*
31/05/2010 22:17:21
warhols Ah...
31/05/2010 22:16:35