Anno, wybacz, ale nie mam już zdjęć :)
rozpaczliwie szukam ucieczki przed rzeczywistością, skupiam się na rzeczach kompletnie nieistotnych, ale tych łatwiejszych do wykonania. moje postanowienia po raz kolejny, conajmniej w połowie chowają się w kąt, druga połowa od czasu do czasu przypomina o swoim istnieniu i domaga się mojej uwagi. dni przemijają szalenie szybko, a ja będąc tą, która zawsze ma wiele innach spraw do załatwienia, byle nie zabrać się za te najtrudniejsze narzekam na brak czasu, bo nie starcza mi dnia. takie masło maślane, wszystko nie ma sensu. wszystko jest do dupy. ale gdyby nie było tego wszystkiego, to co?