Dzień dobry.
Od piątku jestem już 100%-ową studentką na uj. Spotkanie z opiekunem roku się odbyło i było całkiem ok, gostek jest fajny, młody i wygląda jak student ;p No i podobno zazwyczaj opiekun roku to osoba, której zna się tylko nazwisko, a czasem nawet nie "człowiek-widmo". Więc mamy szczęście, że nam się trafił ktoś pomocny i w ogóle ;p Jesteśmy z Erczim w jednej grupie i to w tej najlepszej pod względem harmonogramu. Mam indeks, legitymację, bilet semestralny na mpk i już. Przeprowadzka prawie zakończona, jeszcze kwestia estetyczna i pokój będzie jak ta lala ;) To tak pobieżnie o nowej sytuacji.
A teraz to o czym powinnam pisać :) 27.09.2010 odbył się koncert marzeń. Guns N' Roses po ponad godzinnym spóźnieniu odstawiło show (zwłaszcza DJ Ashba). Najpierw pobudka o 3.00, potem 11h jazdy i od 14.00 w kolejce. Staliśmy praktycznie jako pierwsi. Zmarzłam niesamowicie (odchorowałam to na drugi dzień). Staliśmy ok. 4h. Potem bieg pod barierkami do budynku O2 Arena. Kasowanie biletów, bramka metali i sprint na salę. Czeski ochroniarz krzyknął "Stop running", ale wymieniliśmy z nim uśmiechy i pobiegliśmy dalej ;p i nareszcie ukazała się scena. Nie była jakaś specjalnie wielka, ale za to jaka klimatyczna :) Stanęliśmy w drugim rzędzie. Na perkusji napisane było czerwoną czcionką GN'R i dopiero wtedy uwierzyłam w to co się dzieje. Czekaliśmy jeszcze 2h i zaczął Danko Jones. Fajny zespół, świetne riffy, ale piosenki takie na jedno kopyto. I wywijał strasznie długim językiem ;p i to dlatego na końcu śpiewał piosenkę "Oral sex" ;p I krzyczał "Are you ready for Guns N' Roses??!!". Wszyscy krzyczeli "Yeah!!", a on: "No, you're not!". I od nowa "Are you ready..." ;p Danko Jones skończyli po ok. godzinie. I zaczęło się wielkie czekanie. Byłam padnięta, zmęczona staniem, nogi kazały mi usiąść, nie spałam od 3.00, było gorąco, a ich nie było... Czekaliśmy i czekaliśmy. Aż nagle ktoś w głośnikach powiedział coś po Czesku, wszyscy zaczęli wyć, śmiać się ironicznie. Zrozumiałam tylko tyle, że GN'R są spóźnieni. Jakiś Polak zapytał, czy nie wiemy o co chodzi. Potem on dowiedział się, że albo GN'R mają zacząć za godzinę, albo o 1.00. Byłam juz tak zmęczona, że chciało mi się płakać. Jakiś Czech patrzył na mnie taką umordowaną i zrobił minę jakby miało mu zaraz serce pęknąć z mojego powodu ;p Nagle po 30min. zgasły światła. Zaczęło się. Usłyszeliśmy intro do 1st piosenki. Nagle zapaliły się telebimy, Ashba zaczął grać, perkusja, efekty pirotechniczne wystrzeliły i wbiegł Axl! Jeszcze wcześniej Bumblefoot przeprosił ukłonem za spóźnienie, pokazując na zegarek. Krzyczałam tak głośno jak tylko mogłam, deptałam czeskie dzieciaki, płakałam. Kto to wszystko ogarnie? Kto to poczuje? Ashba mimo, że powinien zając stronę prawą, ciągle stał przed nami, wygłupiał się, rzucał kostki, tańczył. Axl miał głos jak żyleta (jak to na forum mówią), nie pamiętam jego lepszej formy poza ta z lat 80' i 90'. Na scenie lądowała bielizna (mina Axl'a jak zobaczył babcine majtki jakiejś 15latki z Czech xD), potem Axl złapał i założył 2 szaliki, które rzuciła mu Ania -dziewczyna, z którą staliśmy w kolejce. Dotykałam te szaliki! xD Na początku Street of dreams rozstroiło się pianino. Axl krzyknął "Stop! Stop!", zaczął nerwowo chodzić po scenie, bałam się, bo z jego temperamentem wszystko mogło się zdarzyć ;p Arek dostał w twarz miśkiem, którego rzucił DJ xD juz miałam go w rękach, ale jakiś czeski knedliczek mi go wyrwał ;p Fortus robił straszne miny. Bumblefoot zarósł i wygląda jak Yeti xD 29 piosenek zleciało mi nawet nie wiem kiedy. Wystrzeliły serpentyny i konfetti, napchałam do kieszeni na pamiątkę. Ukłonili się kilka razy, pożegnali, rzucali kostki i pałki od perkusji. Axl jak zwykle rzucił w publikę mikrofon, złapała jakaś dziewczyna. Widziałam zdjęcia ludzi z forum, którzy poprosili ją o kilka fotek z mikrofonem Axl'a. Nie mogłam dojść do autobusu. Nie chciały pozwolić mi na to ból nóg i szczęście :) Wróciliśmy do domu. Brudni, upoceni, śmierdzący ;p ludzie w autobusie patrzyli na nas jak na meneli.
Koniec.
Lecę, bo Erczi nadciąga ;p
Kocham Go :) :*