Dzisiejszy dzień wreszcie był cudowny ;) rano ktoś starał się zepsuć wszystko, ale Aruś był w pogotowiu na (zdaniem Kaśki) rydwanie xD I pojechaliśmy do Wł-wy.
Byliśmy w paru miejscach, w punkowej piwnicy, oldschool'owej galerii, academy i w domu piłkarskich lwów Afryki. No i od razu mówię, że nic nie braliśmy :) ale za to jedliśmy i piliśmy super rzeczy.
W czerwcu rządzi
South Africa!
I kocham Aruśka, z którym oglądamy mecze przy piwku, które stoi w lodówce xD ok., kończę, bo żal mi siebie ;p
:)
:*:*:*:* masz!