wszystko, wszystko, cholernie trudno to zdefiniować bo chyba dla mnie wszystko to móc powiedzieć komuś że jest dla mnie wszystkim. czyli nie mam wszystkiego i chyba, chyba nie mam nic. i to nawet nie jest kwestia posiadania. już nie mam nic na myśli, nic nie jest w stanie mnie poruszyć. i niech wreszcie zacznie padać deszcz mam ochotę na długi spacer z parasolem. nie mam czasu. dziwnie pozbywać się powoli myśli, które były ze mną dość długo, ogrzewały rano na przystanku, utulały do snu, siedziały na filiżance kawy, czy zwyczajnie sobie były nawet na chodniku, drzewie czy samym niebie, na którym ostatnio ciężko znaleźć duży wóz. łudzę się że jeszcze da się ciebie spotkać gdzieś przypadkiem. ludzie są w stanie zacząć lubić dla kogoś herbatę, zmienić ilość wypalonych papierosów, czy wypitych kubków kawy, zmienić swój plan dnia, czy stronę łóżka, oddać ukochany kubek, albo ulubioną łyżeczkę, zatrzymują najlepszą czekoladkę żeby ją wspólnie zjeść, zmieniają swoje ulubione miejsce na nasze ulubione miejsce, kupują płyn do kąpieli z nadzieją że będą kojarzyć się komuś z tym zapachem, dzielą się miejscem na kanapie pod kocem i kawałkiem duszy. a ja ?