photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 LISTOPADA 2010

2010/06/01 mamuś idę, nie martw się o mnie ; będę chodziła nocą trochę pijana, paliła papierosy po studencku, będę skakać na środku ulicy, biegać na boso po chodnikach, chodzić po krawężniku wcale nim nie idąc, będę poznawać nowych ludzi, których imion nie będę w stanie zapamiętać, będę śmiać się z własnych żartów, sama, bo nikt inny ich nie zrozumie, później usiądę na ławce, zapalę papierosa i będę żałować, że już nigdy wiecej nie spotkam tylu wspaniałych magicznych ludzi, później b i e g n ą c na ostatni nocny autobus zgubię buta, którego odnajdzie ten jedyny zatrzyma autobus, odda buta i będziemy żyć razem szczęśliwie, co do długości to nie wiem, a panienka ma takie piękne oczy a takie nieobecne, później położę się na środku idzikowskiego i będę leżeć czekając na sama nie wiem co, śpiewając na cały głos wonderwall trzymając allie za rękę, trzeźwiejąc w windzie przejdę próbę włożenia klucza do zamka, wejdę cicho powiem dobranoc, rozbiorę się, rzucę wszystko na podłogę i wślizgnę się do ł ó ż k a a wraz ze mną niezapomniany sen, i like late night texting, pamiętaj po obudzeniu nie patrz w okno, bo sny uciekają, podobno ; idę na dwór pa.

2010/06/04 czwarty czerwca, świeciło słońce, ale było dużo chmur, nie nie wejdę, wejdziesz, wejdziesz, masz lęk ? nie nie. jeszcze wyżej, trzydzieści kilka metrów ponad ziemią, little bit, linki, truskawki, nutella i woda mineralna. pamiętnik. nie zapominaj. mamy po siedemnaście lat, jest czwarty czerwca dwa tysiące dziesiątego roku, za dwadzieścia jeden dni wakacje. chcę dzisiaj spać na podłodze. przecież już za dwadzieścia pięć dni zacznie się ta najbardziej wyczekiwana część w a k a c j i . siedemnastoletność, nieletność. ale ja mam szesnaście i pół

2010/06/07 piąty szósty czerwca dwa tysiące dziesiątego roku. słońce świeciło wysoko, delikatnie otulając nasze ciała swymi promieniami, strawberry ? mhmm długa trasa wśród owieczek w majtkach, przecież to nic , perła pod perełką, długie rozmowy, krótkie telefony, krótkie spodenki, długie noce, krótki sen, krótkie chwile, długie momenty, pójdę, nie pójdę, pójdę, albo nie położę się na chwilkę, krótki sen, destylat alkoholowy rozcieńczony wodą w stosunku około dwa do trzy, o czwartej już świta, gorąca czekolada; jeżdżą już dzienne ? obiecuję że będe, za chwilę, za chwilę, za moment, będę przed szóstą, rower, piąta czterdzieści siedem środek ulicy, pusto, jakbym była sama na świecie, pierwsze promienie słońca szóstego czerwca, drzwi sms ; jestem uciekczka do pokoju i ciche dzieńdobry spanie w niebieskim pokoju, najpyszniejsze śniadanie przy koziołku, martuś obudź się, jesteśmy inne niż kiedykolwiek jedne zgubione papierosy drugie znalezione to jest nasz dzień wiesz że od szóstej rano jesteśmy ciągle razem ? działka ciasto woda mineralna słońce czego nam wiecej potrzeba ; miłości ; dwadzieścia dwa dni pięćset dwadzieścia osiem godzin trzydzieści jeden tysiecy sześćset osiemdziesiąt minut ojej

2010/06/17 Bo ja lubię do Ciebie pisać. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że chcę, żebyś wiedziała, że myślę o Tobie. To dość egoistyczna pobudka, ale nie mam zamiaru się jej wypierać. A myślę dużo i często. Właściwie myśli o Tobie towarzyszą mi w każdej sytuacji. I nie masz pojęcia, jak bardzo jest mi z tym dobrze. A przy okazji wymyślam różne rzeczy. Z którymi też przeważenie jest mi dobrze. Bo bardzo wysoko cenię fakt, że zaistniałaś w moim życiu. Ostatnio zresztą trudno używać słów takich jak cenię. Ostatnio czasami wydaje mi się, że słowa są za małe. Dlatego dziękuję Ci. Dziękuję Ci z całą powagą i nieuchronnym lekkim wzruszeniem za to, że jesteś. I że ja mogę być.

2010/06/23 pusta szkoła, siostry, zdjęcie wysłane mmsem, najlepsze truskawki w tym sezonie, kilka kilometrów, później balkon, samotny papieros na balkonie przy muzyce, słońce świeciło, ale były też chmury, wszystko pięknie, ale czemu uciekam w samotność ?
2010/06/27 ciepłe noce, krótkie spodenki, nieprzespane noce, wszystko co chcemy jest zakazane i nielegalne, prócz wolności, słońca, uśmiechu i zawstydzonych policzków, hi holidays, jeszcze siedemdziesiąt dziewieć godzin


2010/07/15 całe moje ciało przebiega fala pełna endorfin, policzki różowieją, buzia się śmieje, a w oczach błyszczy takie małe coś, co powoli gasło od pewnego czasu. ostatnie piętnaście dni były jednymi z najlepszych w moim życiu. późne powroty, wino, kobiety i śpiew, trybuny, fontanny, materace i śpiwory, włoskie papierosy, w kieszeniach euro i popsute zapalniczki. krotkie spodenki, krótki sen, szkoda czasu na sen, długie butelki od likieru, długie rozmowy, krótkie milczenia. magiczni ludzie, magiczne miejsca, magiczne wspomnienia. długie plaże, dużo muszelek, spałam dzisiaj z nimi pod poduszką, skrzętnie zamknięty w mahoniowym pudełku korek po pierwszym winie, muszelki, trochę piasku. chcę tam wrócić. nie pozwalam sobie obudzić się w rzeczywistości. dzisiejszy pusty poranek bez dwudziestu jeden ludzi przy sobie. mieliście wpaść na śniadanie. wybuch radości, dużo uścisków, wiele słów, uśmiechów, odbrobina likieru. wieczorne ognisko, dużo komarów, ale one nam nie przeszkodzą w niczym. osiemnastoletnie bicie, ja zawsze bije lekko. leżenie na trawie pod gołym niebem, druga dwadzieścia trzy, wrocław jest piękny nocą. zakochanie w mateuszu, małe nóżki, rączki, duże oczy, krótkie włoski. wielogodzinne siedzenie na dywanie i patrzenie, chłonięcie wszystkiego co było wokół mnie. ale czemu dusza outsidera daje swe znaki ?mam jeszcze setki tysięcy minut wakacji, endrofiny do dzieła, proszę. nastoletność namiętność nieletność

2010/07/22 szczęśliwi czasu nie liczą, ale jeśli chodzi tu tylko po prostu o nie liczenie ? nie liczenie w najczystszej postaci. wstaję rano, nie wiem o której, kładę się, nieistote o której, ważne, żeby zobaczyć kolejny odcinek seksu w wielkim mieście, wziąć tą pieprzoną owalną tabletke, która sieje spustoszenie wśród drobnoustrojów, jak i w moim organizmie. niesamowicie kuszą mnie te dwa piwa ukryte jedno w wiklinowym koszu w rogu pokoju, drugie gdzieś między skarpetkami, a stanikami. tak, i teraz właśnie kolejny raz dociera do mnie, żeby niczego nie planować. muszę jak najszybciej wrócić do ludzi, bo długo tak nie pociągnę. czytając masłowską, która wydaje mi się dość wulgarna, browna, z którego większości nie rozumiem będąc daleko myślami, jak najdalej od tego składowiska liter, słuchając muzykę, tak na prawdę jej nie słysząc, oglądając filmy, które nie poruszają moimi wnętrznościami i nie zostają we mnie choćby na parenaście sekund, chyba zamarzam tu. mentalnie zamarzam. endorfiny wróćcie, wróćcie wraz z tym przyjemnym zamętem w mojej głowie, szerokim uśmiechem, a nawet z różowymi policzkami, niech wam już będzie. ale wróćcie. ty też wróć. tymczasem niebo powoli się rumieni, a zegar wskazuje dwudziestą czterdzieści trzy (własnie zmusiłam się do spojrzenia w prawy dolny róg)


2010/08/29 boję się jesieni zimy i samotnego beżowego pokoju ze świeczką


2010/09/01 pierwszy września dwa tysiące dziesieć, dwieście czterdziesty czwarty dzień w roku, a ja wiem, że nic nie wiem. i wiem, że nie wiem nic. świeci słoneczko, zimno mi w stópki, cześć jesień. tysiące zrobionych kroków . pierwszy września dwa tysiace dziesieć.

Komentarze

msincredible lubię czytać cię monczi
15/11/2010 20:59:48
riposte miło mi < rumieni się niesamowicie >
15/11/2010 21:29:51

Informacje o riposte


Inni zdjęcia: ... harrypottergallery... harrypottergalleryO świcie slaw300... harrypottergallery... harrypottergallery... harrypottergallery... harrypottergallery... harrypottergallery... harrypottergallery... harrypottergallery