nic nie idzie tak jak powinno iść, zamiast śniegu, ciepłych butów grzanego wina i różowych policzków , są chusteczki, tabletki ciepłe skarpetki i dużo herbaty. dziwnie mi się śni. święta święta i po świętach, trochę cynamonu, uszka i pierogi i już ich nie ma. chcę się nauczyć jeździć na nartach, jechać w góry i spędzić dobrze ostatniego niepełnoletniego sylwestra. siedzę sobie tutaj cicho w orzechowym pokoju i trenuję niebycie. chce grzane wino, to paa.
paryż, londyn, moskwa, nowy york, juneau, tak gdzieś między zimną moskwą a surowym juneau.