A Ty je chcesz na własność mieć, chcesz zamknąć na klucz, przed światem schować, skryć jak skarb, swój prywatny skarb Chcesz. Chcę.
Takie małe zagubienie. A jednak, mam jeszcze miejsce (tylko np. nie mam ochoty) na małe zagubienie. Coś w rodzaju rozstaju dróg. Albo rebusu, do którego brakuje jakiegoś elementu, żeby go rozwiązać.
I czegoś nam do szczęścia brak, tak zachłannie brak Tylko czego? Jeśli jesteśmy przeszczęśliwi. Tak mówimy.
Chcę, żeby to było biletem w jedną stronę. Tą najwspanialszą, najważniejszą (aż muszę zacytować D. Paula, wybierz to, co bardziej kochasz). Tak, właśnie to, co bardziej kocham. Kogo.
Bo szczęście jest tuż obok nas, blisko tak Jasne. Tylko trzeba się rozejrzeć. Odpuścić. Nie przesadzać. Nie przeszkadzać.
W takiej ciszy źle brzmi do widzenia W ogóle nie brzmi. Nienawidzę milczeć. To jest takie trudne. Niekomfortowe. Uciążliwe. Dlaczego w ogóle istnieje milczenie? Bo milczenie to upór, to dążenie udowodnienia swojego stanowiska. Jakie to oczywiste. Niemilczenie jest bardziej interesujące. Ta ekspresja. Krzyk, szept, śmiech, płacz. Wszystko, byleby nie milczało. I wcale nie będę zadawać sobie pytania o milczenie.
Zakochany wzrok i spotkanie ust, przenikanie dusz, obietnice Twe, mogą jutro być obłąkane, zapomniane, w innym domu Nie chcę tak. To nie jest ta droga, nie ten azymut.
Po zimnych stopach mnie gładzić, długo po czole miedzianym ciepłymi wodzić ustami Nadzieja, że to nie jest utopią, nie było i nigdy nie będzie.
O co mi właściwie chodzi.
O co Tobie właściwie chodzi.