W sobotę ładnie się uśmiecham i mówię "Bardzo proszę" i "Witamy", stoję i spaceruję, jem, patrzę na zegarek. Potem, gdy już dostaję pieniądze, idziemy jeść jakąś chińszczyznę w barze, gdzie wszyscy się znają, piję sok pomidorowy, niedobry jak zwykle. Wieczorem się nudzę, przeglądam strony w internecie, czekam na wieczorny film. Zasypiam późno.
W niedzielę piję wódkę, pierwszy raz od kilku miesięcy. Zdążyłem już zapomnieć, jaka jest niedobra, siedzimy w piątkę, palimy papierosy i pijemy. I wracam przez noc i przez moje osiedle, pijany, połamany. Ma miejsce ten ostatni papieros, potwornie już wyświechtany. Wtaczam się do mieszkania i na tym można skończyć. I pozostaje tylko żal, że rzeczy nie mogą się odstawać.
A cały ostatni rok? Gdzie?
Wczoraj zbyt wiele do mnie dotarło i zbyt wiele usłyszałem..Niestety tak to już jest..I znowu mam doła..
