Czasami czuję się jak dzieło doktora F. Wymagam tylko niewielkiej charakteryzacji, aby upodobnić się do niego. Rozpiera mnie także podobna zła energia, gdy ludzie nie próbują mnie rozumieć, traktują poniżająco, nie kryją egoizmu albo chciwości. Wtedy - tak jak monstrum Frankensteina - dostrzegam w nich tylko podłe kreatury, niweczące dobroć, jaką im okazywał.