Sami widzicie, nawet mieszaniec osła z koniem poznał się na mnie. Widzi, że w najbliższy weekend będę harował jak wół przy zajęciu godnym pawiana, a rozbiera mnie właśnie jakaś świńska grypka, dzięki której trąbię głośniej od słonia, stałem się żwawy jak koralowiec i błyskotliwy jak koala po obiedzie.
Do zobaczenia, mam nadzieję.