Po raz kolejny po długim czasie wracam tutaj z rozjebanym sercem , ciężkim sercem , i gęsią skórką.Pierdolę to. Ile razy można pozwolić temu samemu człowiekowi Cię zniszczyć? Ile razy ja sie kurwa pytam musisz dać z siebie wszystko a ktoś to i tak wyśmieje i będzie miał wyjebane...No kurwa ile razy zanim sie nauczę ?! Miłość to naprawdę wspaniała rzecz , ale niestety tak pięknie buduję jak i niszczy ...wszystko.
Tym razem jest jakoś innaczej.Czuję jakiś dziwny niepokój i jakby serce mi więdło , jakby zdecydowało że już nie ma po co bić....I tak cholernie chcę się rozpłakać i dać ujść emocjom których do tej pory nie znałam...
W głowie jak zwykle mętlik "ale jak , dlaczego , co ja kurwa zrobiłam" .I już sama nie wiem czy problem leży w nim , czy we mnie. Zadziwia mnie fakt jak mimo totalnego rojebania psychicznego potrafię nadal mu wynajdywać wytłumaczenia.Jeśli to nie jest miłość to napewno głupota. Nie potrafię sobie z tym poradzić . Nie wiem co robie źle .Nie wiem nic. Czuję tylko ten cholerny niepokój że tym razem go straciłam i że tym razem się nie pozbieram....
So please forgive me , what I have done , you can't stay mad at the setting sun