cholerny ucisk w klatce piersiowej, smutne oczy, udawany uśmiech,
powracające uczucie zagubienia i bezradności, znasz to?
jaki cudowny opis obecnej sytuacji..
chciałabym..
wakacje może, moze warszawe i spotkanie z ostatnią która pozostała przy mnie :*?
nawet nie chodzi o nauke..chociaż zestaw na ten tydzień mnie przeraża..
tu chodzi chyba o coś innego..o wiele rzeczy..ale o co szczególnie, chyba wiem...
jednocześnie tego chce, boje się i martwie, że cie nie spotkam..moze to lepiej? nie nie nie..to nie będzie lepsze.
nie wrócę do tego co było, ale też nie pojde w dobrą stronę..pozostaje mi zostanie tutaj, nie zmienianie niczego i udawanie ze wszystko jest dobrze.tak, to jest wyjscie..jednyne :)
oświadczam ze nogi mnie mniej bolą i to jest jedyne powód do uśmiechu jako że kiedy tylko zaczęły mniej bolać oznajmiłam mamie ze najpozniej w styczniu ide na trening :)..
na dodatek wkurza mnie to ze nie śpieszy mi sie jakoś do dojrzewania, ale po prostu czasami myśle jakbym była 10 lat starsza, przeżyła dużo i wydoroślała..jakby zycie mnie juz czegoś nauczyło..skopałao tyłek i nauczyło co jest dobre a co złe.nie ciągnie mnie do picia palenia itp. i mysle inaczej niż połowa nastolatek..dziwne.
siedzę z maćkiem w domu, mam go dosyć ponieważ ja sprzątam a on rozwala i ide zjeść marchewkę :D