Dzisiejszy wpis będzie troszkę nietypowy. Mam po prostu wrażenie, że przemilczałam bardzo pewną sprawę a przecież mimo wszystko musze się odnieść.
Lednicę odkryłam 2 lata temu i bez najmniejszych problemów zostawiłam tam swoje serce. Możecie mówić co chcecie, ale nic nie ładuje bardziej moich baterii jak ten jeden cudowny dzień na Polach Lednickich. Gdzie można spotykać cudownych ludzi z którymi można porozmawiać, pośmiać się ale przede wszystkim wyjść na spotkanie Jezusa.
W tym wszystkim cudownie towarzyszył o. Jan Góra, twórca spotkań, organizator. Jego cudowny głos, pelne wdzięczności i wiary słowa sprawiały, że ludziom wyrastały skrydła! Tam nic nie jest takie samo, każde spotkanie było inne, pojawiała się wielka radość.
Teraz o. Jana już nie ma.
Pewien mój znajomy ksiądz wybrał się 30.12 do Poznania na pogrzeb. Gdy wrócił a ja zapytałam o wrażenia, powiedział tylko kilka słów.
- Pogrzeb, jak pogrzeb. Nic szczególnego.
Jak to? To nie była przecież zwykła śmerć. Okazuje się, że właśnie była. Urodził się człowiek, żył i umarł.
- Nie ważne jaki był pogrzeb. Ważne jakie było życie.
Usłyszałam po chwili. I tu jestem w stanie się zgodzić. Życie było niezwykłe w swojej zwykłości. Dzieło było piękne!
- Ale oprawa była piękna. Te śpiewy.
Tu również się zgadzam. A co więcej? Najpiękniejsze było jednak zakończenie. Te śpiewy.
Ależ to było piękne! Śmierć to nie koniec, to początek.
Spoczywaj w Pokoju, Ojcze Janie! Wykonało się!
https://www.youtube.com/watch?v=Ym25j067DuQ
https://www.youtube.com/watch?v=4AjV84opWbU
https://www.youtube.com/watch?v=qdCdx816t-A