Witajcie po długiej przerwie.
Jeżeli Tu jesteś Drogi Czytelniku najprawdopodobniej połknąłeś haczyk* bądź faktycznie interesuję Cię to, co tu znajdziesz.
Nic bardziej mylnego! To haczyk ;d Ale dobrze, że jesteś! Bo w innym wypadku nie miałabym po co tu pisać. ;)
Zatem do rzeczy. Pierwszy tydzień wakacji już prawie za mną, za nami. To był kiepski tydzień, pełen złych rozmów, emocji i ogólnego uciekania. Czas czytania książek i pierwszych w tym roku wycieczek rowerowych. Plan unikania ludzi przetrwał całe 3 dni! Ale cóż to były za wspaniałe i wyjątkowe dni! Bo nikt tak nie wyprowadzi człowieka z idealnej równowagi jak drugi człowiek.
Bo "mi" "jemu" to się należy, a tamtej osobie nie. Bo wszyscy są źli, fałszywi itd. a "ja" jestem kryształowy. Nie lubię tego, strasznie!
Nowe znajomości również są dla mnie bardzo istotne. Okazuje się, że faktycznie można spotkać fajnych ludzi w codziennych sytucjach. A i oczywiście można kogoś poznawać wciąż i wciąż na nowo!
Pomimo zdecydowanie złego początku liczę na to, że te wakacje uda mi się przeżyć tak, jakby były ostatnimi w moim życiu! Abym miała o czym opowiadać, gdy ktoś ambitnie zapyta "Jak minęły Twoje wakacje?".
https://www.youtube.com/watch?v=eHz5YN78kaw
Lubimy towarzystwo, ale nie możemy znieść ludzi cały czas koło siebie. Więc gdzieś się gubimy, potem wracamy i znów znikamy w diabły
* jeśli ktoś liczył na wywód dotyczący wiary albo jakiś komentarz w tym stylu, wyraźnie powinnien by zniesmaczony ;)
No dobra, to jednak porusza moje serce. Jeżeli masz chwilę czasu posłuchaj i pomyśl. Ta historia naprawdę porusza serce...
https://www.youtube.com/watch?v=0p8wv4VT7Nw&feature=youtube_gdata_player