Wspaniały dzień. Dzień, który wpisał się dużymi literami w pamięci naszej rodzinki. Dzień, w którym otrzymaliśmy Pusia! Najpiękniejszy i tak wyczekiwany. Fotkę tę zrobiłyśmy z Olą (moja siostra) właśnie w ten wakacyjny dzień.
Teraz krótka historia, jak to było z moim Puniem. Około 6 lat temu byliśmy w Tyliczu (okolice Krynicy), gdzie mieszka nasza ciocia i wujek. Mieli oni pieska, maltańczyka Juniora. Byłyśmy nim z Olą zafascynowane! Był piękny, zabawny i w ogóle i w szczególe... Ciocia obiecała nam, że jeśli Juniuś będzie miał potomstwo, dostaniemy jednego psiaka! Wróciłyśmy do domu, zaczął się rok szkolny. Zadążyłyśmy zapomnieć już o obietncy. Po ok. dwóch latach w pewien letni wieczór zadzwonił telefon. Tak, to była ciocia Basia! Okazało się, że Junior ma małe z suczką ze Słowacji. Tak więc nasz Punio jest trochę słowakiem ;) Może dlatego nie rozumie jak czasem się mu coś mówi? Tak oto Punio przebył ok. 800 km i dotarł do nas! Nasz pierwszy i wymarzony pies.
Na tym zdjęciu ma ok. 4 miesięcy. Jest słodki, trochę charakterny i jedyny w swoim rodzaju!