Natchnęło mnie... znaczy nie. To strasznie głupio brzmi. Poczułam chęć/potrzebę napisania czegoś sensowne. Tylko, że jak zawsze czułam tylko ową chęć/potrzebę a nie czułam, co powinnam napisać. Tat jest fajny. Tat robi ze mną papierowe statki i puszczał je w kałuże a potem bombarduje statek przeciwnika kamieniami, a głośnymi okrzykami zachęca swoją papierową załogę do boju. Tat walnie tekst - Jak się będą nudziły to sobie telefony pooglądają. Po prostu Tat jest spoko i luuuzik. I aż głupio pisać tak o własnym ojcu, ale tak jest ^_^. Jakie to wszystko jest oklepane, prawie tak oklepane jak Fuck it, I love you. P: Ogarnij się i weź rusz dupę do spożywczego po kolejną puszę fanty. Przestań myśleć i mnie męczyć L: Ale gdyby ona tak po prostu... P: Ty się zamknij, zamknij się kurwa. L: Ona ma pozornie słodkie sny. P: Milcz *słabiej i ciszej* L: Masz niesprecyzowane pojęcie miłości. Zawsze pomocne, prawa i lewa strona. Fuck it, I love you. A teraz proszę, zrób coś, powiedz daj mi chodź jeden powód bym przestała patrzeć na Ciebie w ten sposób.