-No to jak damy im w kość ! - krzyczeli chłopacy z drużyny.
-A jak! Więcej się nam na oczy nie pokarzą ! - krzyczał Michał wyciągając torbę z bagażnika.
Zauważyłam zbliżającą się Anię z Adrianem.
-Hej- powiedziała Ania i uściskała mnie.
-Siema- powiedziałam i odwzajemniałam uścisk.
Adrian, Michał i reszta chłopaków z drużyny poszli do szatni się przebrać. Ja i Ania postanowiliśmy poszukać sobie miejsca na trybunach . Byliśmy nieco zdziwieni, bo było bardzo dużo osób . Kibice naszej drużyny, a także tej przeciwnej.
Gdy razem z Anią przemierzaliśmy parkiet hali usłyszałam czyjś wścibski śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam Beatę razem z tymi swoimi pupilami.
-No proszę kto tu zawitał. Nie wystarczyła Ci poprzednia rozmowa? Prosisz się o jeszcze? - wyśmiewała się Beata.
-Sorry nie mam czasu na takich ludzi jak Ty ! - powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
Coś jeszcze do mnie mówiła, ale jej nie słuchałam pokazałam jej tylko środkowego palca a ona się uciszyła.
Pierwsza połowa meczu zaczęła się. Przeciwnicy, mieli nad nami przewagę 2:1. Byliśmy w kropce, ale nasi się nie dali. Walczyli do ostatnich minut pierwszej połowy.
Była przerwa Ania od razu podeszła do Adriana i go pocałowała. Zazdrościłam jej, a jednocześnie życzyłam jej szczęścia, żeby nikt jej go nie odebrał.
Michał nieśmiało do mnie podszedł.
-No to się nie spisałeś panie kapitanie.-powiedziałam i uderzyłam go w ramię.
-Ała !- krzykną i odskoczył ode mnie- Żartowałem! Poczekaj, jeszcze nic nie stracone pokażę Ci jak się prowadzi drużynę do zwycięstwa.- powiedział z triumfalnym uśmiechem.
-Tak, tak jasne. Tak, czy tak trzymam kciuki, żebyście dali im w kość i pokazali kto tu rządzi.-powiedziałam.
-Przydadzą się.- dodał i spojrzał mi w oczy a ja się zaczerwieniłam.
W tym momencie u boki Michała pojawiła się Beata.
-Brawo Michałku te podanie do tego.. tego .. tego kolesia. Było cudowne.-wtrąciła się.
-Ten koleś ma na imię Konrad. I jakbyś mogła to idź na trybuny, bo ja nie mam czasu na rozmowy z Tobą.- powiedział zgorzkniale Michał zwracając się do Beaty.
-A ona ! - powiedziała oburzona.
-Ona ma imię. Anastazja jest mi potrzebna. Kto inny będzie trzymał za mnie kciuki. Tylko ona robi to najlepiej. - powiedział Michał patrząc się na mnie . A ja już nie wyrabiałam ze śmiechu.
Beata obrażona wróciła na swoje miejsce. Ja z Anią również. Rozpoczęła się druga połowa meczu.
Kibicowaliśmy na całego. Krzyczeliśmy, tańczyliśmy. Jednym słowem świetnie się bawiłam.
Koniec meczu. Gwizdek sędziego i .... WYGRALIŚMY ! 3:2 .
CDN