Świat to teatr, a ludzie w nim są marionetkami. kim jest osoba nami sterująca ? a osoba pisząca scenariusz ? kim jest narrator i kim są obserwatorzy ? czy wg oni istnieją ? przecie z tego co mi wiadomo sami piszemy swój scenariusz, a nikogo poza ludźmi - marionetkami - nie ma.. nie rozumiem, chyba zaczynam się gubić w tym całym przedstawieniu. kim jest ktoś, kto nas stworzył ? kto stworzył naszego stwórcę i kto jest stwórcą stwórcy naszego stwórcy ? to jest jakieś takie .. za bardzo skomplikowane. dlaczego w tym przedstawieniu często wszystko kończy się złem ? czemu marionetki, którymi jesteśmy ranią, są ranione, czemu giną i czemu czynią ogólne zło ? czy nie na tym polega wszystko, żeby było dobrze ? gubię się. myślałam, że wiem dużo, że wiem na tyle, żeby odpowiedzieć na te najważniejsze pytania. o tak wiele chciałabym spytać, ale marionetka marionetce nie odpowie, bo wszyscy są tacy sami, po prostu ten jebany stwórca pisze nam zbyt skomplikowany scenariusz, zamiast od razu napisać coś łatwego, żeby było łatwo. stwórco .. ujawnij się. pokaż mi resztę tego, co mi napisałeś. co mnie jeszcze spotka, co się we mnie zmieni, kto odejdzie a kto przyjdzie. chcę wiedzieć, chcę móc się przygotować. czy będę szczęśliwa ? kiedy umrze moja matka ? czy zdam do następnej klasy ? co będę miała jutro na obiad ? czy mój dom się spali czy może wchłonie je jakieś zjawisko pogodowe ? kiedy umrę ? jak długo wytrzyma mój związek ? ile jeszcze wytrwam w codziennej monotoni, która mimo prośbą nie chce się zmienić ? ile jeszcze muszę czekać, aż wszystko się ułoży ? czy do końca swojego życia będę pesymistką ? czy może jestem realistką, wiedzącą za dużo ? czy moi przyjaciele są prawdziwi ? ODPOWIEDZ, ciszo ..
_______________________________________________
ogólnie rzecz biorąc nie wiem co się dzieje, nie potrafię opanować myśli,
jest coraz gorzej. nie umiem już myśleć, jak myślałam kiedyś. kiedyś,
kiedy byłam pewna swoich uczuć, marzeń, pragnień i wszystkiego innego ..
czy tak długo jeszcze będzie ? nie rozumiem samej siebie.
BOŻE, czy ponownie jest na tyle źle, że znowu powinnam chcieć zniknąć ?
czy znowu chciałabym przygotować wszystkich bliskich na najgorsze i spróbować odejść ?
nie wiem, na prawdę.. umieram wewnętrzne, z wyglądu jestem taka sama,
ale w środku .. rozpadam się na drobniejsze cząsteczki niż sól, znikam..