Będzie śmiesznie na fabryce dziś, bo wiecie, komputra nowego dostanę. Śmiesznie dziś dlatego, że zabiorą starego, coby poprzenosić to i owo z niego. No a powiedzmy sobie szczerze - jaka jest robota BEZ? Żadna, prawda? Dziś leżę więc do góry kołami.
W poniedziałek będzie śmiesznie, bo pewnie jeszcze nie będzie gotowe, nie przywiozą i dalej będę leżeć kołami do góry.
A we wtorek będzie najśmieszniej, bo dostanę już może ten nowy, ale ni w ząb się nie będę w nim wyznawać. Ja tam jestem przyzwyczajona do Windows 98 i weźcie lepiej ode mnie wszelkie nowiny!
Więc plan na piątecek jest taki, żeby sobie poukładać papiry z biurka przez pierwsze pół godziny. Potem to już nie wiem :)
A na wieczór mam plan całkiem osobny: chcę iść do teatru. Tak, ja wiem, w życiu bym do teatru nie poszedł, no ale raz kozie śmierć. Oczywiście pewnie biletów już dawno nie ma, ale może jakoś się wepchnę? O, właśnie, to wyjdę z fabryki, nawiedzę Dział Organizacji Widowni i będę żebrać :)
Jak mnie jutro rano nie będzie, to znaczy że się wepchałam, byłam, a teraz mam globusa z emocji. No.
A teraz tak. Mówią, że się zawzięłam na biednych studentów. Racja. Też mi już żacy bokiem wychodzą. Dziś więc będzie o TRUTUTUTU!
No bo trzeba Wam wiedzieć, że najdłużej obecną na antenie stałą audycją muzyczną świata jest emitowany z Krakowa hejnał mariacki. Od osiemdziesięciu lat!
Oto 15 lutego 1927 roku w czasie pierwszej próbnej audycji radiowej z Krakowa szef generalny Polskiego Radia Zygmunt Chamiec oświadczył przed mikrofonami:
- Głos prastarej stolicy Jagiellońskiej słyszany będzie w całej Polsce dzięki hejnałowi z wieży mariackiej, a w chwilach szczególnie uroczystych poważny głos dzwonu Zygmunta brzmieć będzie od Bałtyku do Karpat i od wschodu do zachodu rubieży Rzeczypospolitej.
Z transmisją dzwonu Zygmunta sprawa była względnie prosta. Oto redaktor Stanisław Broniewski wraz z dwoma radiowymi technikami udał się był na Kazimierz. W starozakonnym składzie żelaza nabyto drogą kupna kilka dużych łopat czyli szufli.
Owe szufle, zawieszone w studio i pobudzone do drgań dyskretnym uderzeniem młotka, wydawały głos łudząco podobny - technicy uważali nawet, że piękniejszy niż wawelski, z armat odlany olbrzym. Oczywiście, w szufle dzwoniono tylko w wypadkach awaryjnych, gdy trudności obiektywne uniemożliwiały transmisję uczciwą.
Z hejnałem jednak sprawa była poważniejsza, gdyż tak, jak mariaccy trębacze nikt tej melodii zagrać nie potrafił - trudno zaś było codziennie ściągać spod nieba do studia strażaka. A jak nie zdąży na czas? A jak nie obróci tam i z powrotem?
I oto pierwszy eksperyment transmisyjny był, jak to często się zdarza, rzeczą przypadku. W samych początkach pracy rozgłośni krakowskiej zainstalowano na attyce gmachu Florianki dwa ogromne megafony reklamowe, które przez kilka godzin na dobę wyrykiwały program radiowy tak jak leciał, ku rozpaczy okolicznych mieszkańców i ku panice wiewiórek gnieżdżacych się na Plantach. Megafon ówczesny składał się z jakby zwielokrotnionej słuchawki telefonicznej i potężnej trąby metalowej. Takie to właśnie dwa "puzony" z napisem Marconi były podłączone na stałe pod wzmacniacze amplifikatorni, w kolejności: mikrofon, wzmacniacz, megafon..
Pewnego razu ówczesny kierownik techniczny przypadkowo skrzyżował kołki centralki, odwracając tę kolejność i usłyszał w kontrolnym głośniku schwytany przez megafon gwar ulicy i człapanie dorożkarskiego konia.
Okazało się więc, że megafony te mogą doskonale odgrywać rolę mikrofonów, dając jak na owe czasy zupełnie dobrą i czystą emisję. Zaraz następnego dnia zdjęto trąby z dachu i zainstalowano je w pokoiku strażaka na wieży Mariackiej. Od tego dnia popłynął w eter oryginalny hejnał jako sygnał dwunastej godziny w południe.
Źródła:
1. Leszek Mazan - Z Mariackiej wieży hejnał płynie, Anabasis2003
2. Stanisław Broniewski - Przez sitko mikrofonu, Ossolineum 1965
No to dawać:
GDZIE ZNAJDOWAŁA SIĘ WÓWCZAS SIEDZIBA KRAKOWSKIEGO RADIA?
I pytanie zasadnicze:
JAKIM ZMIANOM ULEGŁY ZASADY TRANSMISJI HEJNAŁU OD TAMTEJ PORY?
Tuptusia85 i Hucianka rozkminiły zagadki wczorajsze - tak jest - tablica Kościuszki sobie leży na podwórku, a Omeggi jest ŚLEPA :))) pod samym ogrodzeniem, od strony placu św. Ducha!