France again. Niestety naprawdę nie mam wiele zdjęć, a jeśli już to ludzie, na których ryje nie chce mi się gapić. W takim wypadku pozostaje jedynie Francja. Wakacje. Czujecie? Ja nie. Naprawdę. Czuję się jak w październiku. Teraz jakoś ciepło się zrobiło, aczkolwiek basen wciąż zamknięty. Wczorajszy dzień zakończył się pod znakiem M.C.C.C. Nasze fantastyczne wyjścia na miasto zdarzają się raz na tysiąc lat ale zawsze są śmieszne jak nie wiem. Teraz wszędzie 'Weekend z Michaelem Jacksonem', w końcu wczoraj minęła pierwsza rocznica jego śmierci. Właśnie leci Billy Jean. Ogółem wakacje zapowiadają się fajnie. Jak narazie nigdzie nie jadę. Nigdzie jechać nie chcę. Jakiś ktoś tam z rodziny mnie zapraszał, ale ja po Komunii mam dość. U mnie w pokoju tylko fotel, stolik, walizka i dwie torby. Hardcore. Miałam dzisiaj jechać na jakiegoś zjebanego grilla, ale nie jadę. A więc wieczorem chata wolna. Pomyślę nad tym, czy nie obejrzeć drugi raz 'Częstotliwości' dzisiaj, bo jak oglądałyśmy z Sarą, to nic nie zrozumiałam z końcówki, gdyż przyszła Kobeluszka, później jeszcze Ślepecka i Ewka. Dzisiaj wreszcie się wyspałam. Żadnych rozmów telefonicznych do czwartej nad ranem, jedynie do pierwszej ale się wytnie. Wstałam sobie o 13 i jestem z siebie bardzo zadowolona. Teraz wyspana, ogarnięta i ogólnie super mogę robić co chcę, ponieważ mam wakacje. Jeśli ktoś z Was chce mnie przenocować w wakacje jestem chętna. Nie wytrzymam dwóch miesięcy u babci, co to to nie. Jest jeszcze opcja aby przyspieszyć wyprowadzkę, ale tej nawet nie rozważam. Może nie będę musiała iść tam na rozpoczęcie roku. Poproszę mamę. We wrześniu kolejny sezon Blair, Chuck'a, Sereny i reszty (tylko te trzy osoby mają odzwierciedlenie w prawdziwym życiu, wiedzą wtajemniczeni). Już nie mogę się doczekać. Jestem taka durna, że nie wiem. Jak mam kręcone włosy to je prostuję. Teraz mam proste i je mieszam, żeby nie były proste. Ludzie są dziwni. Ale czy był jakiś okres, żebym tak nie myślała? Obawiam się, że zawsze miałam takie zdanie. Kończę już, bo zaraz będzie, że wyżalam się na blogu. Trochę mi to zwisa, aczkolwiek gdyby ktoś bliski mi tak powiedział, to już nie tak fajnie. Od poniedziałku najprawdopodobniej nie będę miała żadnego połączenia z internetem. Co oznacza, że rachunek się zwiększy i nie będę dodawać notek przez jakiś czas. Jeśli dodam zdjęcie najprawdopodobniej będzie właśnie z Place de la Concorde (na znaku widzimy dokąd mamy jechać). Tak więc ja idę posłuchać mojego Robbie'go Williams'a (za Jackson'em osobiście nie przepadam) a potem się zobaczy. Miłego dnia życzę.