parę słów temu owinęliśmy się ciszą, bardzo dokładnie, po czym każde z nas zawiązalo supeł z gorzkim uśmiechem na twarzy. zastanawiam się po prostu: czemu to minęło? czemu nic ne da się z tym już zrobić? czemu coś wyparowało? kto zawinił?... i dlaczego się tak boję !?
macie tak czasem? macię taką osobę? z którą rozmowa przybiera zupełnie inny poziom świadomości, ona w zasadzie przestaje istnieć, zostajecie Ty, Ten Ktoś, slowa i magia spojrzeń kipiących zrozumieniem i uznaniem. rzeczywistość odlatuje, przestaje nas zjadać, role się odwracają. teraz to my smakujemy rzeczywistość zbudowaną z tych spojrzeń zespojonych więzią ciepła, połykamy ją łapczywie i ostrożnie, rozkoszując się każdym lykiem ambrozji.
wchodzimy w inny świat, płaszczyznę porównywalną z tonięciem w muzyce, książce.
Szekspirze! :)