Wiem, wariuję Najchętniej rzuciłabym w cholerę to wszystko, zamknęłabym wszystkie drzwi tak, żeby żaden z waszych popieprzonych światow już nigdy się tu nie dostał. Gardzę tym miastem, tym jego pustym życiem, pustymi nocnymi ulicami bez oddechu, podrygiwaniem starszego pana w garniturze i uśmiechem za kupę forsy, wzrokiem zatapetowanej antykobiety w cuchnącym życiem autobusie, której jedynym jasnym celem jest przespać się z jednym z tych podrygujących, dzianych panów z uśmiechem lśniącym jak milion dolarów, którzy rzucą ją jak tylko wyda się, że jeździ w cuchnącym życiem autobusie w cuchnącym nicością mieście, a nie Mercedesem obitym w białe futro zamiast w skórę. Chciałabym, żeby wszyscy się w końcu wypchali.