Dzdbry.
Chciałam wstawic własne zdjęcie, przedstawiam jednakże iście grecki pejzaż - ruinę po imprezie. U Greków zawsze była najpierw impreza, później ruina.
Pod Troją - siedzieli w koniu i nie wiadomo, co tam robili. A później buch! I po zabawie.
Wojny punickie. Musieli miec bardzo dobre wino, bo wojny były aż trzy.
Wojna peloponeska? (przez z, czy przez s? nigdy tego nie wiem) Ouzo, a właściwie jedo nadmiar.
U mnie był nabmiar krakersów. Nie mam ostatnio ochoty na słodkie rzeczy.
Ratuję się czerwoną herbatą, wypiłam jej przynajmniej 3/4 litra. Gdybym nadal trenowała, możnaby było nasłac na mnie kontrolę antydopingową, mam za dużo antyoksydantów we krwi. Czytałam wczoraj w "Focusie" fajny artykuł o Phelpsie. Polecam, to nie człowiek, to Herkules.
O czym to miałam pisac?
Aaaa!
Zdjęcie. Z moich nie do końca rozsądnych, samotnych wojaży.
Pierwsze centrym handlowe świata. Chodziłam tam pisac moją książkę w czasie wakacji jak niedorobiony literat (to pleonazm, nie ma dorobionych literatów, ci, któzy zarabiają to pisarze), kupowałam kawę, wyciągałam zeszyt i pisałam. A że jedyna kawa, na jaką mnie było stac, była kawą z McCafe o cenie 5 razy niższej, niż w okolicznych kawiarniach to inna kwestia.
O ile się nie mylę, to przestrzał przez Galeria Vittorio Emmanuelle II od strony Doumo. Kiedy robiłam to zdjęcie, 10 m za mną były stoiska z kiczowatymi pamiątkami, 15 m za mną wejście do metra, a 40 m za mną słynna mediolańska katedra. Wszędzie dookoła mnie w promieniu 200m - japońscy turyści z aparacikami, którzy wydawali swoje ciężko zarobine jeny w kantorach, by kupic niedobrą kawę za 5 euro, ale za to: na via Dante, widząc lewym skośnym okiem Castello Sforzesco, chatę Lodovico il Moro, tego od "Damy z łasiczką", prawym Duomo i biegajace dookoła niego hordy lansujących się emodzieci.
Sama zawartosc Galeria Vittorio Emmanuelle jest adekwatna do kieszeni japońskich turystów, gdyż znajduje się tam: butik Prady, butik Louisa Vittona, butik... Stefanela?, sklep z zegarkami, sklep z piórami, kawiarnie i restauracja tak stara, jak samo to miejsce.
Podłoga... tak, podłoga, stanowi największą atrakcję turystyczną! Jak już wydamy wszystko i zrobimy sobie debet na koncie, abu powrócic szcześliwie do tego miejsca i zadłużyc się jeszcze bardziej, należy isc prosto pod kopułę, obrócic się w lewo, zrobic pięc kroków i nie zważając na robiących ci zdjęcia Azjatów obrócic się na lewej pięcie w dziurze w posadzce. Pierwotnie zamiast dziury były tam jądra byka, który nie pamiętam, co miał symbolizowac. Chyba Mediolan, cos jeszcze Florencję, mniejsza o to. Ważny jest byk, pamiętajcie - koniecznie lewa pięta!
I nie zdziwcie się, jak zostaniecie potrąceni przez jakieś rude dziecko na rolkach. To będę ja, to bylam ja przez caly lipiec. Uwielbiałam jezdzic po Mediolanie na rolkach. A wiem, że tam wrócę. Muszę tam wrócic. Uwielbiam to miasto, to jedyne miejsce prócz Steklinka, puszczy i Torunia, gdzie mogłabym mieszkac.
A następnym razem - Pawia. Moja wyprawa, w którą wyruszając, zapomniałam o zapakowaniu rozumu do torebki.