myślę coraz poważniej o tym, by jako drugi kierunek wybrać sobie obok medycyny- dziennie dodatkowo kosmetologię- wieczorowo. wydaje mi się, że to fajny kierunek dla kobietki. nie używam kosmetyków tj. pudru, podkładu, cieni do powiek, czy różu do policzków. nie posiadam eyelinera i nie wiem, co począć z zalotką i jak ją chwycić. jednak paznokcie stają się powoli moim małym atutem; nabieram jakiejś dozy precyzji w nadawaniu im właściwego kształtu, przesuwaniu dokładnie pędzelkiem. teraz moje paznokcie są w kolorze czerwonego wina z połyskującymi drobinkami.
jeżeli chodzi o całą MOJĄ kosmetykę, to mam póki co dwie pomadki mojej ulubionej marki Maybelline - kolor In vogue ( ostry róż ) i Alarm ( czyli alarmująca czerwień ); mam tusz Chanel, ale używam go bardzo sporadycznie; tak jak wcześniej wspomniałam to nie mam przekonania do przeróżnych mazideł do twarzyczki oprócz mojego ulubionego czekoladowego kremu z serii Joanna. jakiś czas temu miałam też z tej samej linii błyszczyk czekoladowy; świetnie nawilżał i był bardzo wydajny, jednak gdzieś mi się już zdążył zawieruszyć.
wracając, uważam że kosmetologia to przyjemny kierunek, bo skupia się na tym, jak przekazać innym kobietom, a czasami także naszym mężczyznom... chociaż, bardziej kobietkom, także są to przeróżne triki sprawiające, że jesteśmy dużo bardziej atrakcyjne i skupiamy uwagę oglądających się za nami facetów:) póki co, są to jeszcze nieśmiałe rozmyślania, ale jestem typem osóbki, która lubi mieć wszystko rozplanowane; gdy o czymś zapominam czuję się nieswojo, jakbym gubiła się w świecie, w którym żyję; no cóż... u mnie ślicznie świeci słoneczko, byłam już na herkulesach. słyszeliście może o siłowniach zewnętrznych? coś fantastycznego; czuję, że moja forma się poprawia. biorę słuchaweczki a na powietrzu, naprawdę przyjemnie się ćwiczy zwłaszcza przy energetyzujących, rytmicznych dźwiękach...
życzę Wam miłego dzionka;)