w czerwcu byłam w pradze, mogę się śmiało pochwalić, że pokochałam całym swoim sercem tamto miejsce, tamten klimat, tamten czas... oczarował mnie czymś szczególnym, harmonią wyrazu, wdziękiem godnym mistrza.
i te pamiętne słowa przewodnika:
Praga na jeden dzień, to jak całowanie się z dziewczyną przez szybkę.
coś w tym jest. napewno wrócę tam, by jeszcze raz udać się w te wszystkie małe zaułki, by wyczuć magię, by dać się temu porwać...
może dlatego ja tak bardzo lubię uciekać z miejsc, które znam? przecież tak bardzo cenię sobie poczucie bezpieczeństwa...
jednak wolność krzyczy; czasami ten krzyk rozsadza moje skronie.