8 tygodni.
8 pieprzonych tygodni.
Nie wiem jakim cudem, ale matme ogarnę.
Do tego jakieś mordercze tempo z lekturami z polskiego ("Mistrz i Małgorzata" - pojebane to. Kot, który jeździ tramwajem i pije wódkę? Why not?)
"Ferdydurke" - dobra psychodela.
Nie wiem co Gombrowicz brał, ale to musiało być coś dobrego.
Przeglądałam dziś terminarz rekrutacji.
Egzaminy ustne na kulturoznawstwo? o.O
Chyba z Krakowskim Przedmieściem się pożegnam.
Ale najpierw niech matura się napisze.
Prezentacji mi się nieeee chceeee pisać.
/Lipali/
MATURA TO BZDURA!
A już te reklamy w TV, mówiące jaka to matematyka jest wspaniała, są żenujące.
No trudno, trzeba się tych funkcji, równań, nierówności itp. nauczyć i zdać.
A do tego we wtorek sprawdzian z historii.