jednak zebrałam w sobie siły i poszłam do tej biedronki. oczywiście strategicznie - o godzinie 10.30, kiedy są tam tylko niegroźni emeryci. obyło się bez wstydu. udawałam, że kupowanie wagi w biedronce w czwartkowe poranki to dla mnie chleb powszedni. (boże)
waga jest piękniutka. granatowa, z jakimś niby brokatowym połyskiem. jeszcze piękniejsza była jej cena - 25 zł. ale najmniej piękne jest to, że za każdym razem, kiedy na niej staję - pokazuje co innego. no nie wierze. nieważne, przeżyję.
ś: biały ser z jogurtem nat, kawa z mlekiem
k: 1,5 cukinii z serkiem topionym
59, 5 kg (matko..)