Hej, dzisiaj wycieczka szkolna na przywitanie, było ognisko :) ja jednak zostałam przy jabłuszku i wodzie...
Po za tym nie mam ochoty na nic do jedzenia, dowiedziałam się że mój były jest w szpitalu bo w drodze do szkoły dostał atak <ma cukrzycę> Strasznie się o niego bałam... Aż w końcu napisał czy mogę przyjechać... Oczywiście!!! Wsiadłam w pierwszy autobus i pojechałam... Mam straszne nerwy, teraz cały czas piszemy, sms-y... Napisał mi niedawno że musimy o czymś pogadać jak wyjdzie... Zastanawiam się o co mu chodzi??? Mam 100 myśli na minutę...
Teraz idę chyba zjem gruszkę i kąpiel i rano muszę wstać zabrać się za porządki a po południu do niego lecę... Dostanę kiedyś przez niego zawału...