Dobra, postaram się nie przedłużać, ale od dawna były pytania o to jak, co i od kiedy ćwiczę.
Etap I - z lekkoatletyką byłam związana od baaardzo dawna, do 1 gimnazjum brałam udział w różnych zawodach z naciskiem na biegi przełajowe. Do końca 3 gimnazjum dla siebie biegałam po 10km dziennie, jeździłam 40km rowerem.
II - początki kompleksów , próby pracy nad sylwetką to była 3 gimnazjum. 3,5h DZIENNIE dywanówek
Tiffany na boczki 3x, Mel B nogi 3x itp. itd. Efekty? Żadne
. Dieta była uboga w składniki odżywcze, monotonna a ćwiczenia to zwykłe wytrzymałościówki.
III - pierwszy rok na siłowni. Trafiłam na najlepszą personalną trenerkę ;) Treningi z kettlami, TRX i ciśnięcie do granic możliwości. Oswoiła mnie z "męską" częścią sprzętu na siłowni, przynajmniej jego małą częścią, ale nie bałam się wkroczyć później do tej strefy i wyjść poza cardio. A że miałam w karnecie od razu zajęcia fitness i indo cycling [u mnie oferta jest bogata, ok. 5-6h zajęć fitness i 5h rowerków] to dołączyły one do programu. Sylwetka była wtedy całkiem fajna, ogarniałam podstawy odżywiania [wciąż niestety monotonnie - twaróg, kurczak, tuczyk, brokół, łosoś itp]. No i trochę przesadzona aktywność; 6-7 treningów w tygodniu, czasem po 3h [indoor cycling, trenerów mam wspaniałych].
IV - rok bez siłowni. Z własną w domu [nie mam tu na myśli 2kg hantli ;) sztanga, 60kg obciążenia, kettle 12kg itp]. Trening fbw, później praca z trenerem [który nakierował mnie na lepsze makro, jeść już umiałam ] Trening dzielony na górę-dół, 4x w tygodniu+pół godziny biegania po każdym.
Etap V - powrót na stare śmieci Zrezygnowałam z fbw. Powód? Za krótki czas na regenerację, robiąc np. nogi w wtorek i następnie w piątek - obciążenie było zbyt duże, na kolejnym treningu nie mogłam dawać z siebie maxa. Padło na push/pull/legs
ETAP VI - TERAZ - 2 tydzień odkąd zaczęłam SPLIT [poniedziałek - nogi, wtorek - klata, barki; środa interwały; czwartek plecy biceps, sobota barki triceps]. Kładę nacisk na górną cześć ciała, za bardzo skupiłam się na nogach i chcę pozmieniać proporcje Używam wolnych ciężarów, na maszynie max 1 ćwiczenie na cały trening.
OGÓLNE ZŁOTE MYŚLI
1. Ćwiczenia bez diety jak seks bez kobiety. Dosłownie. To, czym karmicie, ładujecie organizm jest najważniejsze [NIE CHCĘ SIĘ TU ROZWODZIĆ NAD OWSIANKĄ NA ŚNIADANIE, NALEŚNIKAMI I 1200KCAL, MĘCZĄCY I DŁUGI TEMAT]
2. Chcesz mieć super duży tyłek? Ok. Ale do tego potrzeba genów, nadwyżki kalorycznej oraz SILNEJ GÓRY. Czyli? Nie masz silnych barków, ramion, nie poddźwigniesz ciężkiej sztangi, czy hantli, którymi te poślady kształtujesz
3. Kto pyta nie błądzi. Masz wątpliwości co do techniki czy użycia maszyny? Pytaj! Trenera lub jednego z bardziej przypakowanych gości Nie gryzą. Ludzie na siłowni są jak rodzina.
4. Rozgrzewka obowiązkowo! Ale max 10 minut na bieżni, nie 40. I rozciąganie po treningu!
5. WOLNE CIĘŻARY. Oczywiście z kimś, kto poprawi Was technicznie. Siady, martwe ciągi, wiosło, wyciskanie - tu pracuje sporo mięśni i efekty najlepsze.
6. Nieprzespana noc, złe samopoczucie? Nie ma treningu. Przyniósłby same szkody.
7. Wymówek też nie ma. Nigdy "nie chce mi się". Nie odpuściłam ANI JEDNEGO treningu. Odkąd jem zdrowo - nie choruję. Zdarzy się go przenieść o 1 dzień, ale w tygodniu będzie wszystko zrobione.
8. Ciężar. I to spory. Bez progresji z nim nie będzie postępów. Tyłek od schodów nie urośnie. Ani od 10kg na przysiad. I basta.
9. Regeneracja. Dużo snu, dobrego jedzenia, dystans do świata i mało stresu. I tego Wam jak najwięcej życzę
10. A. I cierpliwość. Bo do zredukowania/zrobienia brazyljskiego pośladu i chudego brzuszka potrzeba miesięcy harówy i poznawania swojego ciała.