Od samego rana słońce niemiłosiernie grzało. Sama obudziły juz o 5 rano pierwsze promienie wstającego słońca.
Jedyne na co było go wtedy stać to krótkie 'Kurwa'. To jedno słowo określało jak bardzo był zadowolony z tak wczesnej pobudki. Z niechęcią wyczołgał się z łóżka i poszedł zasłonić okno, żeby móc dalej spokojnie spać.
Jednak nie było mu to dane ponieważ durny pies sąsiadów z jego tylko znanych powodów zaczął szczekać.
Sam spojrzał na zegarek, 6.03.
-Zabije kiedyś tego kundla-powiedział do siebie, ale leżał dalej.
Wcale nie miał ochoty wstawać, właśnie kończyły się jego wakacje. Za kilka dni znów będzie musiał słuchać wrzasków ludzi na korytarzach i marudzenia dziewczyn z jego klasy. Kolejne sprawdziany, kartkówki, nauka, Stękanie nauczycieli, że jest takim zdolnym chlopakiem, ale za to bardzo leniwym. "Pierdolenie kotka za pomocą młotka" pomyślał Sam. Nienawidził takiego gadania, tylko czekają aż powiesz coś nie tak żeby obrobić Ci dupe w pokoju nauczycielskim. -Przy okazji nie zapomnijcie mnie w nią pocałować-powiedział i wstał z łóżka.
Pierwsze co zrobił to załączył komputer, włączył internet i wszedł na Facebooka. Tylko jedna myśl przeszła mu przez głowę "Ciekawe co Ci idioci znów powysyłali". Długo nie musiał czekać, żeby sie przekonać.
-Nosz w dupe, kolejne zaproszenia do posranych Facebook-owskich gier.
Zrezygnowany, wstał od biórka podszedł do szafy wybrał bielizne, wziął pierwsze lepsze spodenki, i ubrany tylko w to poszedł do kuchni zrobić sobie śniadanie, przynajmniej taką miał nadzieję.
Ale huj bombki strzelił. Zapomniał, że jest sobota, wszyscy w domu. Kuchnia była pełna.
"No to kurwa pojadłem" pomyślał i wziął tylko z dużego pokoju brzoskwinie, przywitał kochaną rodzinkę i poszedł spowrotem do swojego pokoju.
Usiadł spowrotem na fotelu przed komputerem i już miał włączyć swoją gre gdy z kuchni dobiegło go wołanie.
-SAM!! POSPRZĄTAJ GARAŻ!!- krzyknął ojciec. Chcąc nie chcąc musiał to zrobić bo inaczej ojciec znów zagrał by na jego poczuciu winy, a jakoś za tym nie przepadał. Była godzina 10.00.
Sprzątanie garażu zajęło mu czas do południa. Gdy z niego wyszedł była juz 14.30.
Był cholernie głodny. Poszedł do kuchni i wygrzebał z lodówki stare gołąbki. Wstawił je na gaz i zjadł z chlebem, bo nie chciało mu sie gotować ziemniaków.
Nie miał żadnych planów na reszte dnia, z resztą jak prawie codziennie w te wakacje.
Także znów poszedł zasiąść przed komputerem, włączył jakąś muzykę, wstał i cieżko padł na łóżko.
-Co za nudny dzień. Cholera, przydałoby się jakieś zajęcie. - w tym samym momencie zadzwonił telefon.
Na wyświetlaczu wyświetliła się nazwa "Endrju". Odebrał.
- Halo ?
- Sam, zbieraj dupe idziemy w towna.
- Pojebało Cie ? W taką hajcówe ?
- Stary, moja dziewczyna zabiera zajebiste koleżanki.
- No i co z tego ?
- Idziemy na piwo.
- Ehh...
- Gościu, ładne dziewczyny i piwo.
- Dobra, o której i gdzie ?
- Badz na rynku o 18.
- Spoko, cya.
- No, narazie.
No i zajęcie się znalazło. "Wieczór może nie będzie taki zły, przyda mi się troche rozrywki".
Była godzina 16. Miał dwie godziny. O 17 wstał z łóżka i się przebrał.
Ubrał długie dżinsy i czarna koszulke Nike, do tego wziął Led Watch'a również wyprodukowanego przez Nike.
Oczywiście nie mógł zapomnieć najważniejszej części swojego ubioru, czyli słuchawek.
Nie potrafił iść w ciszy, zawsze musiało coś lecieć. Byłoby za nudno.
O 17.30 wyszedł z domu. Na dworze na szczęście zrobiło się chłodniej. - Idealna pogoda na piwo w dobrym towarzystwie - powiedział i poszedł w kierunku miasta.
W trakcie drogi nie wydażyło się nic specjalnego nie licząc tej Hondy Civic V z genialnymi szkarłatnymi felgami.
Gdy doszedł na umówione miejsce Endrju jeszcze nie było, ale była Sara, dziewczyna Endrju.
Sam podszedł do niej i przytulił na powitanie.
- Cześć piękna, gdzie masz bojfrenda ?
- Endrju się spóźni, ale powiedział, że mamy zacząć bez niego, że dojdzie. Dziewczyny też powinny za chwilę przyjść, o już idą.
Sam spojrzał we wskazanym kierunku i musiał przyznać, że jego przyjaciel miał racje. Przyszłu dwie koleżanki Sary, obie długonogie i szczupłe ale hojnie obdarzone przez naturę. Jedna brunetka, druga blondynka.
Brunetka od razu przypadła Samowi do gustu.
- Hej, przepraszamy za spóźnienie, ale są straszne korki a kierowca autobusu to jakiś kretyn był.- Powiedziała brunetka.
- Nic nie szkodzi, my też dopiero przed chwilą przyszliśmy. Jestem Sam. Miło mi was poznać. Endrju wspominał, że jesteście ładne ale nie sądziłem, że aż tak.
- Haha- zaśmiała się brunetka - Ja jestem Bili, a to jest Karo, również nam miło.
- Dobra, poznaliście się to teraz idziemy gdzieś usiąść bo mam straszną ochote się już napić. Sam, wspominałeś kiedyś, że znasz świetną knajpę gdzie jest miła atmosfera i nie ma wielu ludzi.
- Jasne, możemy tam iśc, to knajpa mojego kumpla więc bedziemy mieć taniej.
Poszli więc do knajpy zaproponowanej przez Sama. Było tak jak mówił, fajne miejsce na uboczu, mało ludzi, cicho i spokojnie. Gdy doszli na miejsce była 18.40. Endrju wpadł zdyszany o 19.30 przepraszając za spóźnienie i całując Sarę na powitanie. Od razu zajął się swoją ukochaną zostawiając Sama sam na sam z dwiema pięknymi dziewczynami. Prędko okazało się, że blondynka jest zajęta i jest tu tylko dla tego, że jej chlopak jest w pracy. Ta wiadomość ucieszyła Sama, który dłużej się nie zastanawiając zaczął prawić komplementy i żartować z Bili. Nawet nie zorientował się kiedy wybiła 23 i musiał iść do domu. Bili okazała się bardzo czuła przy pożegnaniu i zajęła jeszcze pół godziny Samowi bo nie chciała go póścić i prosiła go żeby został, używając jako argumentów krótkich lecz bardzo przyjemnych pocałunków. Gdyby Sam miał taką możliwość chętnie by został lecz wziął tylko od Bili numer telefonu i obiecał, że rano zadzwoni.
Wracając do domu i słuchając swojego ulubionego zespołu, myślał, że jednak dzień, który wydawał się z początku stracony okazał się bardzo przyjemny. Poznał nową dziewczynę, napił się piwa i spotkał z przyjaciółmi. Co mogło być lepszego ? Chyba tylko więcej czasu spędzonego z nimi.
I w dobrym humorze Sam wrócił do domu, wziął prysznic, przeczytał pare fragmentów z Pisma i poszedł spać.