do końca wakacji zostało 49 dni!!
Dzisiaj był bardzo przymulasty dzień... cały czas padało, było pochmurnie... brrryyy...
Jutro wraca moja mama, w sumie to sie ciesze, bo nie lubie byc sama w domu, zwłaszcza w nocy. Gdyby nie choroba Damiana, to by u mnie spał, ale ze wyszło jak wyszło musze byc sama.
Dzisja pogwałciłam całą tygodniową dobrą passę żywieniową :(
Mam nadzieję, że przez to nie przytyję, za duzo :)
* 10.30 : dwie kromki opieczonego ciemnego pieczywa z masałem, żłótym serem, wedlinka i pomidorem :)*
*14.00 : Jagurt pieczone jabłko (ma dużo cukry, bo aż 34g. ) z płatkami (też słodkimi. Jem je zawsze do jagurtu naturalnego) i amarantusem.
* Koło 16.00 : piwo i czipsy i dwie wiśnie w likierze :((
* 20.00 : polędwiczkę (byłam u Damiana i MUSIAŁAM spróbowac ;D )
Tak wiec dzisiaj przesadziałm...
a jutro jadę do babci na obiad, wiec też muszę uważac...ale mam nadzije, ze do połowy sierpnia osiągne mój cel...
jestem na razie na półmetku :))
Trzymajcie kciuki :)