Otwieram usta, aby zaczerpnąć powietrza,
Tu jest wciąż zbyt mało tlenu...
Paznokciami zdrapuję lód z szyby.
Zmarznięte opuszki- czerwienieją.
Rozchylone wargi drżą.
Wypowiadam słowa bezgłośnie.
Szeroko otwarte oczy próbują odnaleźć
duszę wartą poświęcenia.