Haha, pierwsza gimnazjum.
Znajdźcie mnie, Seba i Dawida.
No to ladies and gentlemen, niebawem sesja kolejna. Końcowa.
Aż strach, bo olałem sobie drugi semestr i teraz mam zaległości, że hołhoł jak nie więcej i muszę to ogarnąć wszystko.
We wtorek kolokwium końcowe z poetyki, w czwartek z etyki - tak na dobry początek.
I przepisać pracę z europejskiego tła literatury polskiej XX wieku, napisać pracę końcową z tradycji antycznej i poetyki.
I przeczytać wszystkie lektury z historii Polski i chociaż trochę z oświecenia.
Nic Wam to nie mówi, wiem.
A teraz jestem w Łomży, ostatni weekend przed sesją, następnym razem będę dopiero w lipcu oł.
I jutro wstać, żeby iść na autobus na 4.45, hardcore.
W piątek impreza w akademikach, na następny dzień wstałem o 4.00 i przyjechałem do Łomży.
Rudą spotkałem, pozdrawiam. Z Osą się spotkałem, pozdrawiam. Potem na chwilę ze Świętym i Kejzi, pozdrawiam, dobra dobra ty już kończ.
Dzisiaj też na jednym piwku z Sebem i Świętym i tarpanem przez Łomżę.
A wszędzie powódź, Wisła ładnie wylała, fajnie to wszystko wygląda. Chociaż może 'fajnie' to nieodpowiednie słowo.
A moja uczelnia jest tuż przy Wiśle i NIE ZALAŁO - TRZEBA JUTRO IŚĆ NA ZAJĘCIA, mimo że w Warszawie zamknęli 120 szkół z powodu powodzi. Dziwne, co?
No cóż, pozostaje żyć.
Muszę skombinować notatki z tych rzeczy, które olałem.
I co? I zaliczyć te 11 egzaminów. Życzcie powodzenia.