Człowiek, by żyć potrzebuje inspiracji, wsparcia, poczucia bezpieczeństwa, poczucia własnej wartości. Nawet najbardziej oporna emocjonalnie osoba, w pewnej chwili ulega, coś w środku pęka. Człowiek, który wydawał się w oczach innych, osobą godną naśladowania, osobą z której można brać przykład, staje się kłębkiem niezidentyfikowanych uczuć. Człowiek w jednej sekundzie uświadamia sobie, że przez całe swoje życie, potrafił pomagać wszystkim w ogół, a swoje problemy odkładał na bok, nie chciał ich widzieć, nie chciał się z nimi zmierzyć. Człowiek, który dla innych był wzorcem odwagi i siły, sam dla siebie, staje się nagle nikim. Staje się pieprzonym tchórzem. Podobno, jeśli się na prawdę żałuję, z czasem zostanie to docenione. Nawet, gdy w odpowiedzi na swoje uczucia dostaje się obojętność. Sami pracujemy na własny rachunek. Prawda boli. Dlatego czasem się jej boimy, a nie mamy na tyle siły, aby sami sobie zadawać ból, dlatego nieraz po prostu odkładamy ją w kąt, wolimy cieszyć się chwilą, niż myśleć o późniejszych konsekwencjach swojego zachowania. Chcemy w pewnym sensie, we własnych umysłach, uchronić siebie i bliską nam osobę. Od prawdy. Która czasem wcale nie jest na tyle prawdziwa, by nazywać ją mianem prawdy.
A teraz, gdzie szukać odpowiedzi ? Gdzie szukać siły ? Jak podnieść się po tak bolesnym upadku ? Jak uświadomić komuś, że nie da się go wyrzucić z serca, myśli... bez względu na to co było, jest i będzie, bez względu na ból i łzy.