Napiszę to na photoblogu z racji tego by nie zapomnieć dzisiejszego dnia eva. Także Rąbień obcykany. Risstorante, która miała być tania okazała się dla bogaczy, rosół ze szparagami, które smakowały jak ślimak ( przenościa ofc . ), bez makaronu, ale za to z jędrzanami, pomidorówka a'la włoska bez makaronu z warzywami i gotowanymi pomidorami plus słonym parmezanem. A'la przystojny waiter, który dostał napiwek. Nie powiem, żę taka trochę lipa, ale dało się przeżyć no i oczywiście po drodze tysiące robotników, którzy chceli polizać. Dziwnym trafem nie znalazłyśmy stadionu-boiska o którym była mowa, nie wiadomo gdzie się teraz podział. Only girl wywrzeszczane porządnie tak że hej. GORĄCO jak w lato, jestem padnięta. Jutro czeka mnie do zrobienia sterta rzeczy oraz jedzenia.
Mykam pośmiać się z Aśki, cześć .