Nie, dziś nie było aż tak sympatycznie. Zapomniałam kluczy, nikogo nie było, nikt nie odbierał, pojechałam na obiad na bałuty, pogadałam, autobus się spóźnił, potem się zepsuł. To tyle. Jutro Rąbień - klasyka - restauracja z jedzeniem za pół darmo z dwoma porcjami, chemia ( ? ) nie widzi mi się to jakoś. Piątek.. piątek piątek, co w piątek, miałam plany, ale zobaczymy. W sobotę wyjeżdżam na rodzinne święta i za żadną cholerę nie chce zostać tam do niedzieli, więc może schowam się do bagażnika u Wojtka i wrócę do Łodzi. Dom się buduje i będzie w nim mój własny pokój !
Paintball ! Namówiłam kolejne osoby, szuper ! Nie chciałam pisać dziś, specjalnie dla znajomej, która
" IDZIE OBMYĆ SIĘ Z ŁAJNA BO DZISIAJ JAK SIĘ DOWIEDZIELI NA ANGIELSKIM ZE JEST ZE WSI TOJEJ SZANOWNY NAUCZYCIEL OŚWIADCZYŁ, ŻE WIE DLACZEGO TAK JEDZIE KOŃSKIM ŁAJNEM " - sorry musiałam.