ostatnie trzy dni szkoły będą się cholernie dłużyć. wiem to już na chwilę obecną. czy ci nauczyciele serio uważają, że nie mamy życia prywatnego poza tymi jego elementami, które bezsprzecznie związane są ze szkołą? fakt, że zmotywowałam się, aby przysiąść do książek w SOBOTĘ już o czymś świadczy. dobra, trzy kroki do sukcesu:
1. oddychaj
2. ignoruj frajerów, którzy mówią ci, że czemuś nie podołasz
3. sięgnij po czekoladę, bo to nie jest dobry czas na leczenie uzależnień <3
poza tym weekend udał/udaje się całkiem ok. poranek z siostrą w figloraju, wiosenne zakupy, popołudnie z rodziną, wieczór z historią i noc z facebookiem. amitne, jak zwykle.
staram się od jakiegoś czasu myśleć pozytywnie i muszę przyznać, że przynosi to oczekiwane rezultaty. jakoś tak... łatwiej funkcjonować w tych mimo wszystko niełatwych realiach pełnych hipokryzji, kłamstw i pozerstwa. wystarczy się czasem uśmiechnąć. radzę czasem spróbować.
good times? bad times?