jakoś przeżyłam tę cięższą połowę tygodnia i niczego (prawie niczego) nie pragnę bardziej niż kilka godzin spokojnego snu. refleksja z ostatniej chwili. mam wrażenie, że moje otoczenie staje się jakby mniej irytujace na każdym kroku. starzeję się? carpe diem. ważna myśl na dziś. i kolejne lata.