ZAPRASZAM DO POPRZEDNIEGO WPISU :)
Odgłos pękającego serca jest potworny. A rozpacz to wodospad.
Czy to takie proste? Czy miłość to nie wielkie czyny i puste obietnice, ale droga przebaczenia? Okruchy wspomnień wiodące jak po nitce do kłębka, do osoby, która czeka?
Kiedy śpisz, świat, który śnisz, jest twoją rzeczywistością.
Wciąż trwam w miejscu. Utknęłam.
Dlatego nie lubię zamykać oczu, bo wtedy ludzie znikają. A jeśli ludzie znikają, nigdy nie wiadomo, czy wrócą.
Powitanie zawsze pociąga za sobą konieczność pożegnania.
Pocałowałam go w czubek głowy i objęłam mocno. Nie, raczej ścisnęłam go z całej siły. Żeby się nie rozleciał.
Tu jej nie ma. A ja jestem. I wciąż mam pustkę w sercu.
Oszukiwałam samą siebie. Raniłam ludzi, którzy nie mieli o tym pojęcia. I brakowało mi sił, żeby się powstrzymać.
Nadzieja to balon zawsze tuż przed spuszczeniem powietrza.
Przez trzy czwarte swojego życia czułam się jak na scenie, z której czasem mogłam zejść i przestać udawać.
Pocałował mnie.
Wstrząs był jeszcze większy niż pierwsze chluśnięcie wody. Zastygłam na sekundę, po czym objęłam go w pasie i przejechałam dłońmi po mokrej skórze na plecach. Wodziłam palcami po krajobrazie jego ramion, dolinach złączeń mięśni. Piłam z niego, jakby chodziło o moje życie.
Czyż w oczach mam sztylety, że ranię spojrzeniem?
Przecież nie będę usychała z tęsknoty i siedziała w domu.
Nie warto tak bardzo rezygnować w życiu z siebie.
Kobieta prawie zawsze żyje w nieszczęściu.