http://www.youtube.com/watch?v=0DsdCH6R0k0
Kochani wysyłajcie swoje opowiadania i cytaty na maila:
CZĘŚĆ TRZECIA
(Przypominam, że opowiadanie zostało napisane na podstawie przeżyć autorki)
Czułam się jak wrak człowiek. Ciałem byłam w szpitalu a dusza biegała gdzieś po szpitalu. Wychodząc ze szpitala wydukałam sms'a do Błażeja: Jest gorzej niż myślałam. Jak wrócę do domu wszystko
Ci opowiem, bo teraz idę się przejść. Muszę pobyć sama. Przepraszam i nie gniewaj się. i wyłączyłam telefon. Wiedziałam, że jest to niepoważne z mojej strony i nieodpowiedzialne, a tym bardziej, że się o
mnie martwi. Poszłam nad jezioro w moje ulubione miejsce gdzie mogłam rozkoszować się spokojem i pięknem zachodzącego słońca chociaż brakowało go w tamtej chwili. Zostawałam tam sama ze swoimi myślami które w tamtym momencie robiły totalny chaos w mojej głowie. Lubiłam to miejsce bo mnie uspokajało i napełniało po części energią, a widok z tego miejsca zapierał dech w piersi. Nikt nigdy nie poznał tego miejsca. Nikt oprócz mnie samej nie wiedział gdzie chodzę na długie przechadzki i gdzie zrobiłam zdjęcia tak pięknego krajobrazu. Uwieczniałam na zdjęciach najwspanialsze chwile swojego życia i za każdym razem gdy źle się czułam powracałam do wspomnień, tych pięknych które dawały
nadzieję, że może być lepiej. Usiadłam na mostku i rozmyślałam o tym co się stanie jak okaże się że mam nowotwór płuca. Będzie czekała mnie operacja,a co z Błażejem? Przecież, nie może przeżyć
po raz drugi podobnej historii. Nie poradzi sobie z tym psychicznie. Będzie mu cholernie ciężko tak jak wtedy, kiedy stracił swoją ukochaną. Dlaczego akurat mi to musiało się przytrafić? Dlaczego?
Siedząc i patrząc na spokojną taflę jeziora doszukiwałam się też tych pozytywnych skutków mojej choroby. Tak mogłam wtedy nazwać to coś chorobą pomimo tego, że nie wiedziałam dokładnie co mi jest.
Rodzice może przestaliby się kłócić i znowu zaczęliby darzyć się miłością którą zapieczętowali dziećmi. Może dotarło by do nich to jak bardzo zaniedbali swoje córki. Jak bardzo się zmieniły i jak bardzo
brakowało im rozmów z własnymi rodzicami. Jak bardzo nie znosiły kłótni. Może wszystko wróciłoby do normy. Tak jak kiedyś jedlibyśmy wspólne obiady opowiadając sobie przy wspólnym stole jak każdemu
minął dzień. Siostra może zrozumiałaby jak wiele problemów sprawia rodzicom i jak bardzo się o nią martwię gdy wraca późno do domu lub w ogóle nie wraca. Jak nie śpię w nocy i czekam na nią. Może udałoby zbudować się na nowo szczęśliwą rodzinkę? Scenariusz życia nie byłby wtedy taki zły. Może dałoby się wtedy na nowo przywrócić do codziennego życia rzeczy które zanikły z czasem? Rozmyślając tak
wiedziałam, że najgorsze czekam mnie dopiero po powrocie do domu. Musiałam powiedzieć o tym rodzicom i Błażejowi. Jedno gorsze od drugiego.
CDN.
Pomocniczawrozka