photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 GRUDNIA 2013

Wpis III

Bosh...to zdjęcie. Tak bardzo wyjebane na wszystko...w ogóle to miało być nagrane, ey ! Trudno.
Miałam codziennie dodawać co najmniej jeden post i o mało co dzisiaj nic nie napisałam. W sumie półtorej godziny do jutra zostało...ey, to może być fajny tytuł do opowiadania/wiersza lub piosenki...no może nieco zmodywfikować, ymm... "60 sekund do nowego życia" ? Na ogół wymyślam coś lepszego, ale wczoraj i dziś jeszcze w ogóle nie spałam i tak troszkę nie funkcjonuję. Dziś koło 2:00 w nocy jak chciałam iść spać, to przypomniało mi się, że nie zrobiłam rozprawki z j.polskiego...więc postanowiłam się zaledwie zdrzemnąć te dwie godzinki i napisać...czego nie zrobiłam. Nie mogłam zasnąć, tak jakoś. Nie mogłam. I tak bez snu do teraz, przydałoby się dla odmiany pójść spać. Ale nie ważne. Jak pewnie wiecie z poprzedniej notki, miałam dziś trzy sprawdziany (miło), w statucie obowiązują 3 sprawdziany tygodniowo, a mamy ich pięć (milutko), więc jutro trzeba się pouczyć chemii i biologii. Co do dzisiejszych testów, to poszło...dobrze. Geografia tak sobie, bo jak się okazało, sprawdzian był nie z tego, czego się nauczyłam...ogarnięta Victoria. Z kolei na fizyce każdy ze ściągą w ręku szybko napisał sprawdzian i resztę lekcji śpiewalismy sobie (choć ja wolę określenie "darliśmy mordeczki") i co po niektórzy tańczyli na ławkach. Sprawdzian z historii też poszedł dobrze, choć nic ciekawego się nie działo, po za tym, że Kamil zaczął dyskutować z nauczycielem, że jest niesprawiedliwy. I to tak dyskutować, że no...no wiecie o co mi chodzi, ZERO szacunku. Nic kompletnie. Na matematyce było "dość" zabawnie. Dość, ponieważ coś mnie rozśmieszyło nieco za pierwszym razem, ale po 547 to przestało być zabawne. Chodzi mianowicie o to, że przez całą lekcję wraz z nauczycielką zamiast "bok" (bok trójkąta) mówiliśmy "bąk". Teraz to się pewnie u nas przyjmie i zostanie tak aż do 3gim. 

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Niestety nie mam siły, ani weny by przelać moje myśli na klawiaturę, więc będzie krótko. O przyjacielu. Myślę, że każdy mógłby mieć swoją definicję przyjaciela. Dla mnie to osoba, która wie czy w danej chwili mam mnie rozbawić, czy płakać razem ze mną, czy powiedzieć "Victoria ogarnij się do cholery !". Taka osoba, która nas uszczęśliwia nawet o tym nie wiedząc, ale ciesząc się z naszego uśmiechu na twarzy. To taki ktoś z kim mamy specyficzną więź. Niekiedy nawet myślimy i mówimy to samo co nasz przyjaciel. Jesteśmy idealnie dobrani. Ale czy nie mówimy o kimś "przyjaciel" zbyt szybko ? Co jeśli przy pierwszej lepszej kłótni, nawet o błachostkę, on odejdzie na zawsze ? Bądź na jakiś dłuższy czas ? Czy to wtedy nasz przyjaciel ? Czy powinien odchodzić ? Oczywistym jest, że sprzeczki się zdarzają. Ale jeśli ta osoba, bo sprzeczce...po prostu odejdzie ? Czy jak wróci z podkulonym ogonem mówiąc "przepraszam", mówi szczerze ? Czy on na serio był naszym przyjacielem skoro tak łatwo poszedł ? Czy wybaczymy mu ? Pytań jest mnóstwo. Bardzo chętnie poznam w komentarzach waszą definicję przyjaciela, a jeśli chcecie, to możecie też odpowiedzieć na pytania powyżej. Chciałabym poznać wasze zdanie na ten temat. Bo nie każdy musi mieć takie samo zdanie. Ważne by je dobrze przedstawić. Także czekam na wasze opinie, krytykę KONSTRUKTYWNĄ, oraz poprawki i pochwały jeśli komuś podobają się moje wypocinki z 23:00 w nocy.


Jeśli podoba Ci się zdjęcie, nie zapomnij kliknąć magicznego przycisku "fajne". 
Jeśli podoba Ci się notka, bądź nie, to napisz komentarz ze swoją opinią, to mnie ucieszy :3
Jeśli chcesz więcej takich notek oraz chcesz śledzić moje poczynania na tym blogu, dodaj do obserwowanych :)

Pozdrawiam *.*

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika onlynightdreams.