[jestem wykształciuchem! Licencjat obroniony 27.06.2014]
Nooo... Mogę już powiedzieć, że z wykształcenia jestem administratywistką. Strasznie głupio to brzmi, ale tak jest. I że mam wakacje, w które mam zamiar wreszcie odpocząć. Takie piękne plany... plaża, morze, drinki z palemką, przystojni, opaleni... ALE NIE.
Wszak moje cudowne rozważania zostały brutalnie i szybko przerwane przez wyniki sesji na prawie. Że karne - to wiedziałam od ponad tygodnia, pogodziłam się, spoko, wszyscy solidarnie nie zdaliśmy - to nie koniec świata. A dziś... MIĘDZYNARODOWE, nienawidzę cię. Albo w sumie bardziej Arcziego. Trafił na moją najczarniejszą z list i może się pocieszyć, że ma tam doborowe towarzystwo: Lorda Krainy Lodu, czyli prof. G. No i może jeszcze Joffrey'a z Gry o Tron, ale on już nie żyje, to sie nie liczy.
No i tak w kilka chwil moje zajebiste wakacje poszły się je*ać.
.
.
.
I tak pojadę, polecę czy coś. Najwyżej do podręcznego wezmę książki. I na przystojnych i opalonych będę spoglądać znad Czaplińskiego. W dupie.
PS Jeszcze muszę się pożalić. Wiecie czym się różni studiowanie prawa od stuiowania administracji? (i pewnie większości kierunków studiów, ale tylko o administracji się wypowiem, bo tylko to znam z autopsji) Tym, że na egzaminy z administracji (może tylko z nielicznymi wyjątkami) mogłam iść ZIELONA, nie umiejąc nic, ucząc się zero albo bardzo mało i zdać. Ba! Nawet na dobrą ocenę. A na prawie napier*alam podręczniki, kodeksy, skrypty, kilka nocy nie śpię i jestem zombie żywiącym się tylko kofeiną, będącym o krok od załamania psychicznego i... widzę zasrane, czerowne 2 w USOSie.
Gdzie robię błąd...?
PS2 po chwili zastanowienia... dobra, może przegięłam z tym załamaniem psychicznym. Ale tylko troszkę.
PS3 Muszę się w końcu napić raz a porządnie, o.